PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=662242}

Hobbit: Bitwa Pięciu Armii

The Hobbit: The Battle of the Five Armies
7,2 245 895
ocen
7,2 10 1 245895
5,4 27
ocen krytyków
Hobbit: Bitwa Pięciu Armii
powrót do forum filmu Hobbit: Bitwa Pięciu Armii

Kiedy na ekrany kin wchodziła pierwsza część Władcy Pierścieni, pamiętam, że jako dziecko biegłem do rodziców, by poszli ze mną do kina. Siadałem w fotelu i rozkoszowałem się seansem. W następnych dniach każdy u nas w szkole z podekscytowaniem wymieniał się uwagami na temat filmu. Wszyscy żyli śródziemiem, w chipsach były naklejki, w batonikach, do kupienia były karty do gry z postaciami. A potem weszła do kin część druga oraz trzecia. I to trzecią właśnie zapamiętałem najbardziej. Żaden film nie wywołał u mnie takich emocji. Dramatyzm, który uwielbiam w filmach, został tam przedstawiony wprost idealnie. Trylogia Władcy jest czymś do czego nie chcę wracać zbyt często, nie chcę tego filmu znać na pamięć, chcę przeżywać wszystko na nowo.
Teraz jednak była możliwość powtórzenia doświadczenia ze Śródziemiem, otóż P.J postanowił nakręcić trylogię Hobbit. Wczoraj wróciłem z seansu ostatniej części. Jakie są moje odczucia? Zapraszam do recenzji. Możliwe spoilery !!
Film rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie skończyła się część II. Smok Smaug bezlitośnie rusza na miasto Dale, by móc obrócić je w popiół. Nie mamy żadnego prologu, jak w poprzednich filmach. Wszystko od razu dzieje się we właściwym czasie. P.J pokazuje atak Smauga jakby w oddali. Jest on na początku w tle, bardziej skupia się na bohaterach i mieszkańcach miasta na jeziorze. Ukazuje ich rozpaczliwe próby ucieczki. Nie ma odwrotu od żądnego śmierci smoka, który chce obrócić miasto w płonące zgliszcza. W tym momencie pojawia się Bard, który dzięki swej odwadze oraz pomocy syna postanawia ubić bestię. Czy mu się to uda ? Jeśli jesteś ciekawy, zapraszam do kina ;)
Powyższy akapit przedstawia pierwsze 15-20 minut filmu. Akcja w tym momencie zaczyna skupiać się na tytułowej Bitwie Pięciu Armii. Pokazane są przygotowania do bitwy, motywy oraz relacje między bohaterami, które swe zwieńczenie znajdą miejsce w trakcie, albo po bitwie. Ta część filmu wypadła znakomicie, tempo wyważone naprawdę dobrze, odpowiedni soundtrack oraz ujęcia kamer i narracja naprawdę podsycają atmosferę. Oczywiście akcja nie skupia się tylko i wyłącznie na bitwie. Mamy tutaj Thorina, który popadł w chorobę złota, która teraz zżera go od środka. Syn Thraina jest ślepy na pomoc Bilba i innych kompanów, którzy próbują przemówić mu do rozsądku. Wyjaśniona zostaje też sprawa arcyklejnotu oraz Dol Guldur ( notabene jedna z najmroczniejszych scen w filmie, świetnie przedstawiona)
Następnie mamy bitwę. Tytułowa bitwa. Na początku myślałem, że została ona trochę za chaotycznie rozpoczęta, bez większego BUM. Nie poczułem tego zapalnika, który oznajmiał „oo, to już to, zaczęło się”. Jednak po niedługim czasie na dobre wsiąknąłem w ekran, przeżywając razem ze wszystkimi to co dzieje się w filmie.
Nie znam się na aktorstwie, jednak jak zwykle pochwała należy się odtwórcy głownej roli, czyli Bilba. Martin zagrał wyśmienicie, jego miny oraz postawa zawsze wywołuje u mnie uśmiech. Gandalf jak zawsze mroczny, poważny, nieomylny w swej mądrości. O reszcie nie będę pisał, napomknę tylko, że każdy zagrał swoja rolę bardzo dobrze i ani na moment nie odczułem sztuczności.
Soundtrack. No tutaj to mogę pisać latami. Coś na co zwracam największą uwagę w filmach zawsze i wszędzie. O ile w poprzednich częściach nie za bardzo czułem tą muzykę, tutaj jednak w końcu coś leciało w tym filmie, coś grało na emocjach, jakieś trąby i bębny bitewne przygrywały w tle, a podczas ostatniego pojedynku Thorina przypomniały się dawne czasy, kiedy to Frodo i Sam dotarli do Góry Przeznaczenia, a zaraz za nimi Gollum.
Dlaczego jednak 8/10 a nie wyżej? Niestety Hobbit cierpi na jedną poważną wadę, od której nie da się uciec, co najwyżej zacisnąć zęby. Film jest kręcony przez reżysera Władcy, akcja się dzieje w Śródziemiu, tam gdzie Władca, występują postacie z Władcy jak Legolas, Gandalf, Saruman itp. Muzycznie miejscami przygrywają podobne motywy z Władcy. Więc niech nikogo nie zdziwi fakt, że zdecydowana większość osób, oglądając Hobbita będzie porównywała film z poprzednią Trylogią Jacksona, która do dziś, nie oszukujmy się się, jest arcydziełem kinematografii jeśli chodzi o świat fantasy. Chcąc obejrzeć film, będą liczyli na drugie arcydzieło. Ja podczas filmu staram się jednak nie patrzeć przez pryzmat poprzednich produkcji, to jednak przy Hobbicie nie dało się tego zrobić. I w tym wypadku kiedy liczyłem na emocje jak w 3 części Władcy Pierścieni, to tutaj otrzymałem tego jakieś … 60-70 %. Głównie soundtrack dużo zrobił, bo sama scenografia mogła być mroczniejsza, jak na niektórych plakatach, promujących widowisko.
Film ma też kilka momentów, które mi osobiście nie podpasowały, oto one:
- Legolas z włączonym kodem na anty-grawitację. Trochę przesadzona scena.
- Jak mówiłem, scenografia. Bitwa jest o świcie rozumiem, ale mogli dać lekko przyciemnioną scenografię, coś na wzór, kiedy Legolas i Tauriel obserwują nietoperze przygotowujące się do wojny, tam mi się scenografia bardzo podobała, już nie wspomnę o Dol-Guldur, którego klimat był po prostu mistrzowski.
- Scena obłędu Thorina i jego przemiana. Nie wiem czemu, ale odniosłem wrażenie, że w tym momencie PJ przesadził. Mógł ukazać to trochę mniej obrazowo, bardziej subtelnie, a tak to oglądam ta scenę i myślę „ Tak, wiem że czuje się z tym źle, wiem, że sobie wszystko przypomina, wiem, ze walczy z chorobą, ale na boga, nie potrzebnie na siłę to pokazujesz tak doniośle”
- Orły – z tą sceną było wszystko w porządku, jedyne co, to naprawdę liczyłem, na ten sam soundtrack co przy Niezwykłej Podróży, czy znowu oczywiście 3 części Władcy ;) A tak, to dostałem pochodną tego motywu, brzmiała podobnie, ale to nie jest to czego oczekiwałem. Ale jest to błąd osobistych preferencji, co akurat nie jest złe w tym przypadku. Zmiana musi być zawsze.
Podsumowując, film naprawdę świetny, widowisko pełną parą, skala imponuje, świetnie zagrane postacie. Gdyby nie te błędy, czy rzeczy, które po prostu w mojej subiektywnej ocenie mogły być przedstawione inaczej, film dostałby 9/10.
Cała trylogia dostaje również ode mnie 9-/10. Trudno dziś o dobre widowisko fantasy. Następny taki film, na który na pewno warto czekać i ma szanse stać się kolejnym wyznacznikiem dobrego podejścia do fantasy może być film Warcraft w 2016 roku.
To moja pierwsza recenzja. Mam nadzieję, że podołałem ;) pozdrawiam wszystkich serdecznie.

sawto1

Świetna recenzja, dobrze się to czyta :)
hej i ja tez pamiętam te naklejki z batoników i karty z chipsów :) do tej pory gdzies na starym pudełku mam dwie naklejone: z pierscieniem trzymanym w palcach przez Froda, a druga z ostrzem Morgulu, które przebija ramie Froda.
A co do kart - to mam je jeszcze i to całkiem sporo. Chyba ze 30, ale w tym trochę "powtórek" :) Pamiętam dokładnie te czasy, oj pamiętam :)

ocenił(a) film na 8
kamilxxx09

Najlepsze były takie małe karty z postaciami w chipsach. A ich "moc" była przedstawiona w postaci liczby pierścieni. Aragorn miał 9/10 pierścieni, a Sauron najwięcej - 10. Ale to była najrzadsza karta. Ten kto ją miał, zyskiwał szacunek :D

sawto1

Hehe dokładnie. Ale te z Druzyny miały bohaterów na dwóch stronach i sie takie czarne pole pocierało, żeby odkryć żywioł (ja zawsze to zdrapywałem, ale ciiii :D), a te z Dwóch wiez miały własnie te pierscienie. A były z Powrotu Króla? Bo ja nie mam ani jednej i jakos tego nie pamiętam :P

ocenił(a) film na 8
kamilxxx09

Też nie pamiętam, w końcu to 10 lat temu było ;) Żywioły też były, własnie mi przypomniałeś ;D Już te czasy nie powrócą ;(

sawto1

Może to i dobrze. Od batonów i chipsów tyłek rośnie :) A dobiero co świeta były. I kolejne kilogramy do przodu hehe :)

sawto1

Miałem Saurona :D

kamilxxx09

Ooo tak! Ja też pamiętam te karty i naklejki! Do dziś chowam w szafie dwa albumy wypełnione naklejkami. Niestety nigdy nie udało mi się skompletować całego :D
A co do kart, to zdecydowanie byłem za tymi z Drużyny Pierścienia. Bardziej podobało mi się ukazywanie mocy postaci i te żywioły.
A co do kart z trzeciej części to owszem były, ale już trochę w nich na gmatwali, bo były tylko do tego, żeby wysłać jakiś kod i coś wygrać. Smuteczek :(

Suweren1

Aaa no ja własnie tych z PK nie pamiętam.

sawto1

Co do anty-grawitacji Legolasa podczas walki z Bolgiem, to obok spadających z mostem krasnoludów po pokonaniu Wielkiego Goblina w Niezwykłej Poróży to najgorsza scena trylogii Hobbita.

ocenił(a) film na 8
obleh

Most jeszcze da się przeżyć. Ale najlepsze jest to, że Legolasowi w tym filmie po raz pierwszy skończyły się strzały, co nie ?

sawto1

Co do gorszych scen to nie uważasz, że Galadriela wykazała się nadludzką siłą gnając po schodach z Gandalfem na rękach:)?.
Pamiętasz też pewnie scenę rozbicia bramy głównej przez krasnoludy. Skąd do jasnej ciasnej tam się wziął ten olbrzymi dzwon, który rozbił te kamloty?

ocenił(a) film na 8
obleh

Galadriela miała moc wygnać Saurona z Dol Guldur, wiec Gandalfa mogła sobie nosić jak torebkę ;)

Z tym dzwonem to być może sytuacja podobna jak odlew krasnoluda z II części. Mieli takie różne odlewy i formy i dzięki temu zrobili dzwon, który rozbił bramę. Dzwon jak dzwon, ale jak oni w jeden wieczór zrobili z kamieni umocnienie wejścia i ... schody i to idealnie uformowane :D ?

sawto1

Cóż...fantasy...:)

sawto1

Krasnoludy to mistrzowie jesli chodzi o rzemiosło i budownictwo hah :)

ocenił(a) film na 7
sawto1

Też skojarzyło mi się z posągiem :)

obleh

Dzwon leżał już w Ereborze. Pokazano przez ułamek sekundy, wtedy gdy Kili, Fili, Oin i Bombur wracali z Esgaroth.

stalowoki

Dzięki. Wyjaśniło się.

ocenił(a) film na 6
obleh

a propos Legolasa; skoro wszyscy bezstresowo akceptują gościa skaczącego z orła i zamieniającego się w miśka, to zupełnie nie powinien im przeszkadzać elf odporny na grawitację :D

piciu6

Jednak bardziej realistyczny był ten desant:)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones