planuje sobie kupic książki "Hobbita" i "Władce pierścieni", bo moje są już wysłużone, poleccie mi dobre tłumaczenie :)
Podobno najlepsze tłumaczenie Władcy to te Marii Skibniewskiej. Słyszałam też opinię, że małżeństwo Frąców ma także dobre tłumaczenie. Osobiście czytałam tylko jedno pani Marii i uważam że było dobre.
Co do Hobbita to kup tłumaczenie pani Pauliny Braiter. Podobno tłumaczenie w tym wypadku pani Marii Skibniewskiej zawiera błędy. Czytałam to co stworzyła pani Braiter i uważam że jest w porządku. Teraz na rynku jest takie ładne wydanie Hobbita z Amber z filmową okładką i ilustracjami Alana Lee. Coś pięknego.
Władcę w tłumaczeniu Pani Marii Skibniewskiej wydaje wydawnictwo Muza. Niestety w ich wydaniu nie ma ilustracji Alana Lee. Są za to w tych wydaniach z Amber przy tłumaczeniu Frąców.
Zastanów się dobrze bo ja teraz żałuję niektórych swoich zakupów.
Uważam że tłumaczenie pani Marii Skibniewskiej bedzie najlepszym rozwiazaniem. Jeśli chodzi o LOtra. Natomiast jesli chodzi o Hobbita to rowniez Maria Skibniewska, najlepiej zaopatrzyc sie w egzemplarz wydany przez wydawnictwo ISKRY, poreczne, schludne ładne:)
Skibniewska znała się z Tolkienem - gdzieś o tym czytałem. wiec tylko i wyłącznie tłumaczenie Marii
Zgadza sie. Skibniewska jest najlepsza - pomimo ze w pierwszym tlumaczeniu byly bledy. Poza tym potwierdzam to co piszesz o jej znajomosci z Tolkienem (tylko nie wiem czy znala go osobiscie...). Wiadome jest, ze stale z nim korespondowala i prosila o naniesienie poprawek co do tlumaczenia nazw wlasnych i pomoc przy tworzeniu polskiego wydania. Byla z nim w stalym kontakcie przez caly 1959 rok. Po wydaniu LOTRa Tolkien otrzymal polskie wydanie w prezencie. W sieci mozna nawet znalezc zdjecie jak Tolkien siedzi w gabinecie i na regale widac polskie wydanie :) Poza tym nie wiem czy wszyscy wiedza ale nasze tlumaczenie bylo trzecim na swiecie (po holenderskim i szwedzkim) tlumaczeniem Władcy Pierścieni na język obcy.
No właśnie przy "Hobbicie" podobno Skibniewska najlepsza nie jest. Znalazłam temat o jej błędach w tłumaczeniu "Hobbita"
http://forum.tolkien.com.pl/viewtopic.php?t=72
Chyba, że poprawili najnowsze tłumaczenia. Tak jak Łozińskiego tłumaczenie LOTRa
Ja pisalem w kontekscie Władcy :) Hobbit to inna para kaloszy... Braiter faktycznie ma lepsze tlumaczenie. Choc prawda taka ze ja mam konserwatywne podejscie co do autorow i tlumaczen ;) Dla mnie Pani Skibniewska jest i bedzie najlepszym tlumaczem z prostego powodu - z jej tlumaczeniem spotkalem sie jako pierwszym nie znajac oryginalu :)
Ale jedno jest pewne... szacunek trzeba jej oddac - byla wszak pierwszym tlumaczem :)
P.S. W sprawie tlumaczenia Hobbita... :D
oryginał, str. 30, wers 9
" 'Five feet high the door and three may walk abreast' say the runes, but Smaug could not creep into a hole that size, not even when he was a young dragon, certainly not after devouring so many of the dwarves and men of Dale.'"
M. Skibniewska
"Drzwi mają pięć stóp wysokości, a wszerz zmieści się trzech krasnoludów naraz, jak mówią runy, lecz Smaug nie wcisnąłby się w otwór tych rozmiarów nawet za młodu, a tym bardziej teraz, po pożarciu tylu dziewic z doliny."
P. Braiter
" 'Drzwi wysokie na pięć stóp, trzech przejdzie obok siebie', głoszą runy. Smaug nie zdołałby wczołgać się do takiej dziury, nawet kiedy był jeszcze bardzo młodym smokiem, a już z pewnością nie po tym, jak pożarł tak wielu krasnoludów i mieszkańców Dale."
Kto najlepiej przetlumaczyl Hobbita widac doskonale ;)
Eh tu tylko widać kto bardziej dosłownie tłumaczył. To nie ma nic wspólnego z jakością, czyli ten przekład gorszy a ten lepszy. W przekłądzie nie chodzi o to by jak najwierniej oddać oryginał lecz o konwencję, stylistykę, konotacje itp ird bla bla. :)
Czyzby...? O ile zgazdzam sie z Toba brachu w wiekszosci Twych wypowiedzi to tutaj robie wyjatek.
W takim razie konwencja Skibniewskiej w przypadku Hobbita odbiega dalece od oryginalu. Nie wiem jak Ty ale na w/w przykladzie (a takich jest sporo w Hobbicie) stwierdzam ze "konwencja, stylistyka, konotacje itp bla bla" w przypadku Pani Skibniewskiej jest do dupy. Takimi akcjami jak z dziewicami tylko udziwnia ksiazke i nadaje jej na sile poprzez nalecialosci z polskich legend (niczym z bajki o Szewczyku Dratewce) komizmu :)
No i właśnie o to chodziło:) Skoro Hobbit jest dla dzieciaków to one znają bardzo dobrze legendy o smoku i dziewicach. Pisałem to tylko i wyłącznie z punktu widzenia przekładu, a jako że przez trzy lata miałem przekład na studiach to wiem mniej więcej jak to wygląda:) Poprzestańmy może na tym że wolisz bardziej dosłowny przekład i tyle:)
Ha ha ha "krasnoludowie (tak ich się odmienia?) i mieszkańcy Dale" zamienieni na "DZIEWICE" rozwalają system :D
Ja też kupiłam Władcę w tłumaczeniu pani Skibniewskiej i w tej wersji go znam :) To jak jest wielkim tłumaczem świadczy chociażby fakt, że to właśnie jej nazwy własne przyjęły się i są używane powszechnie. Nawet autorzy innych książek dotyczących twórczości Tolkiena posługują się jej terminami. :) Też słyszałam, że ona uzgadniała wiele z samym autorem. To się chwali bo jak teraz czytam "Listy" to widzę jakim perfekcjonistą był sam Tolkien :)
Ale właśnie z tym Hobbitem to jest jakiś mały zonk. Sama poleciłam Braiter a potem wszyscy jak jeden mąż "tylko Skibniewska" i byłam zdziwiona :). Już zaczęłam myśleć, że sama mam złą wersję :)
Prawidłowe tłumaczenie "dwarves and men of Dale" Braiter jest bardzo istotne. Mówi nam o ataku smoka na konkretne miasto i konkretną rasę. Skibniewska zaś potraktowała smoka jak postać z bajki o szewczyku dratewce, którego jedynym celem w życiu jest jedzenie dziewic.
Dokładnie. Z tłumaczenia Skibniewskiej dowiadujemy się tylko tyle że smok utył a z tłumaczenia Braiter jeszcze kogo zaatakował.
P.S. Ta sama bajka mi się skojarzyła przy smoku i dziewicach :D. Być Może p. Sibniewska też tak miała stąd te dziewice :)
Tolkien wcześniej w bajce dla dzieci jaką był początkowo Hobbit traktował smoka jako takiego właśnie bardziej typowego i zjadającego dziewice. O zmianach później przez niego wprowadzonych piszę w poście poniżej
Oo super przykład, dzięki ! Władcę mam Skibniewskiej, ale Hobbita kupiłam Pauliny Braiter i żałowałam, choć jeszcze tego wydania nie czytałam, teraz już wiem, że mi się spodoba (:
Większość tak zwanych „błędów” Skibniewskiej wynika z tego, że jej tłumaczenie jest oparte na wcześniejszej wersji Hobbita – SPRZED POPRAWEK, które sam Tolkien wprowadził dopiero w wydaniu z 1966 roku, żeby lepiej dopasować Hobbita do Władcy Pierścieni.
Skibniewska korzystała najprawdopodobniej z wersji z 1951 roku, gdzie Tolkien zmienił już spotkanie Bilba z Gollumem na zgodne z Władcą, ale nie wprowadził jeszcze wszystkich drobnych zmian do reszty tekstu.
Wspomnaine przez ciebie „dziewice z doliny” nie są wcale wymysłem tłumaczki (przypuszczam, że były to w oryginale „maidens of Dale”), ale pochodzą z pierwszego wydania George Allen & Unwin z roku 1937 oraz kolejnych, a zmienione zostały przez Tolkiena na „men of Dale” (ludzie z doliny / ludzie z Dale) dopiero w wersji wydanej przez Ballantine Books w 1966r.
Ewentulną winę ponoszą tutaj późniejsi wydawcy Skibniewskiej, którzy nie uaktualnili tekstu.
Kilka innych przykładów tego typu, ciągle obecnych u Skibniewskiej, a uaktualnionych u Pauliny Braiter:
- „hobbici mniejsi od krasnoludów, ale więksi od liliputów” –porównanie z liliputami później usunięte
- Gandalf opisany na początku książki jako „mały staruszek”
- tuż przed przygodą z trollami wzmianka o rzece, która „miała wodę czerwoną” (za bardzo kojarzące się z Brandywiną, która nie w tym miejscu powinna być) zmieniona na opis przeprawy przez „stary kamienny most” (czyli ostatni most na Mitheithel, znany z Drużyny Pierścienia)
- w wypowiedzi Elronda o twórcach mieczy z Gondolinu „elfy zwane gnomami” (tak Tolkien początkowo nazywał Noldorów – Elfy Mądre - od greckiego „gnome” – myśl, inteligencja) zmienione na „Elfy Wysokiego Rodu, moich krewnych”
Takich różnic jest dosyć dużo i można sobie o nich poczytać w książce „Hobbit z objaśnieniami” Douglasa A. Andersona. W głównym tekście Hobbita przy każdej zmianie jest przypis podający wcześniejszą wersję i rok wydania, w którym wprowadzono poprawkę.
Kilka prawdziwych błędów u Skibniewskiej też oczywiście jest, np. Light Elves przetłumaczyła jako efy „lekkie”. Nie znała wtedy jeszcze Slimarillionu (nikt nie znał) i nie wiedziała, że to mają być Vanyarowie – Elfy Jasne / Świetliste. Musiała na chybił trafił bez kontekstu wybrać jedno ze znaczeń „light” (światło / jasny / lekki). Trafiła niestety nieszczęśliwie …
Ale takich przypadków jest naprawdę niewiele i u każdego tłumacza dałoby się jakieś drobne błędy i nieścisłości znaleźć.
Ja mam Hobbita z wydawnictwa ISKRY tłumaczenie Marii Skibniewskiej, wydanie jest porostu magiczne, okłada jest w stylu tajemniczej księgi, papier jest doskonały(chyba perłowy nie wiem jak dokładne się nazywa) moim zdaniem najlepsze wydanie jeśli chodzi o wygląda a także tłumaczenie Pani Marii jest bardzo dobre. Polecam!!! :)
A możesz wskazać, które to z tych wydań ISKRY jest takie magiczne? Poniżej masz zebrane wszystkie wydania jakie wyszły. Powiem szczerze, że z tych obecnych, które mamy na rynku to magiczne jest tylko jedno wydanie, ale amber.
http://encyklopediafantastyki.pl/index.php?title=Hobbit,_czyli_tam_i_z_powrotem
chodzi mi o wydanie z 2012 roku, okładka o wiele lepiej wygląda w rzeczywistości niż na zdjęciu + plus super czcionka i bardzo dobry papier , "obleh" jeśli chodzi o tłumaczenie to ja wolę Panią Marię Skibniewska (już chyba ktoś wcześniej zaznaczył, że miała kontakt z Tolkienem więc jest to przetłumaczone jak autor tego chciał) po za tym to twoja ocena, że pani Braiter ma lepsze tłumaczenie są zwolennicy tego i tego tłumaczenia :)
A to wiem o które wydanie chodzi. Miałam je w ręku. Okładka ładna. Każdy rozdział zaczyna się taką ozdobną literą. Ale papier to jest lichy - taki żółty, najtańszy.
Pani Skibniewska owszem kontaktowała się z Tolkienem, ale chyba tylko w sprawie Władcy. Tolkien był perfekcjonistą. Potrafił godzinami rozpatrywać, który z dwóch synonimów będzie najlepiej pasował w zdaniu więc wątpię, aby podobało mu się to co zrobiła miejscami pani Maria w tłumaczeniu Hobbita.
Ale oczywiście każdy ma prawo lubić inne tłumaczenie :)
Papier jest lepszy niż w większości książek, nie jest żółty ma tylko taki odcień i jest naprawdę dobry, nigdy nie będzie idealnego tłumaczenia, nie może być coś lepszego od oryginału no a Tolkien jak już mówiłeś był mistrzem. :)
Może światło w empiku dało taki kolor :). Pewnie, że oryginał najlepszy. Zresztą znam tłumaczy, którzy potrafili pominąć np. cały akapit bo taką mieli wizję :D. Ale z tą Skibniewską i jej tłumaczeniem Hobbita to już wyżej ktoś wyjaśnił. My mamy tłumaczenie pierwszego Hobbita a Tolkien potem nanosił jeszcze drobne poprawki.
Warto zaznaczyć ze Skibniewska osobiscie w wielu kwestiach konsultowala sie z autorem. A jej przeklad uznawany za kanoniczny w Polsce jest jedynym przekladem autoryzowanym przez Tolkiena ( przetlumaczonym we fragmentach przez osobe nie znająca oryginału nastepnie udostepniony Tolkienowi do autoryzacji)