Oryginalny "Horton..." ma ciepły, niewymuszony morał i całkiem poważną jak na Seussa fabułę.
Film rozciągnął wszystko niemożebnie, uczynił morał natrętnym i zmienił większość postaci. Nawet
nie wspominam i próbie "pojechania' na popularności azjatyckich animacji, bo jest wręcz żałosna.
Jedyna dobra strona filmu to rymowanka o burmistrzu i nie takie złe zakończenie. Animacja bywa
kiepska - piję to anime-podobnej - ale trzyma niezły poziom. Muzyka nie jest niczym specjalnym.
Film najwyżej ujdzie.