Ale czad! Najnowszy film Edgara Wrighta (tworcy "Za garsc paluchow" i "Shaun of Dead") totalnie mnie roz*ierdolil. Nicholas Angel (kapitalny Simon Pegg pamietany zreszta z "Wysypu zywych trupow") to nadgorliwy londynski gliniarz. Przelozeni maja juz dosc jego ekscesow i mianujac go na sierzanta zarazem wysylaja na angielska prowincje. Trafia do malego miasteczka, z ktorego wszyscy mieszkancy sa dumni i niezbyt podoba im sie, ze trafil tu ktos obcy. Z poczatku zajmuje sie w policji tak waznymi sprawami jak poszukiwanie zbieglego labedzia, pozniej wpada jednak na pewien Trop. Okazuje sie, ze miasteczko nie jest do konca tak idealne, jak na pierwszy rzut oka wyglada.
Zajebisty pastisz sielskiej angielskiej prowincji i malomiasteczkowych obyczajow (i to w duchu Monty Pythona jesli wspomniec chocby owocowy atak;) Ale miejscami w przerwach od smiechu mamy tez calkiem solidny kryminal. A koncowka to juz totalnie mnie zaskoczyla! Plus gore wzbudzajace u widza mimowolny usmieszek ;)