Ten film mnie rozczarował - nakręcony, bo nakręcony, wiele znanych twarzy, ale film kompletnie bez wyrazu. Gra aktorów tępa, po co wystąpił Reno, dla samej twarzy? Podobnie Nolte?

Nie, porównuję go z Shooting Dogs i jest bez porównania. nie wiem, czy oglądałem "Czasem w kwietniu" - nie jestem pewny, ale Hotel Ruanda, który właśnie sobie nagrałem zaraz skasuję - to zmarnowany czas - nakręcone zbyt po Hollywoodzku.

Może główny bohater gdyby zagrał bardziej przekonująco byłoby inaczej, a tak - kiepsko.

no akurat rola Dona Cheadle była genialna, wiec przestań farmazolic

'Hotel Ruanda' a 'Czasem w kwietniu' to dwa różne filmy, choć opowiadające o tych samych wydarzeniach. Pierwszy, rzeczywiście dość Hollywoodzki, trafił do mnie opowieścią o tym niesamowitym człowieku, który tak wiele zrobił dla Tutsi i Hutu, narażając siebie, a to, że był Hutu później już by go wcale nie ratowało. No ale właśnie. 'Hotel Ruanda' to jednak bardziej opowieść, która trafia historią, a nie wykonaniem. 'Czasem w kwietniu' ociera się bardziej o reportaż. Jestem wierną fanką tego filmu, bo w niepowtarzalny sposób pokazuje tragedię w Rwandzie. Jeszcze jedną różnicą pomiędzy tymi dwoma filmami jest to , że pierwszy skupia się jednak bardziej na aspekcie politycznym: braku pomocy z innych krajów, a drugi to bardzo czytelnie i mocno pokazany jest cierpiący człowiek i sytuacja na tym najbardziej przyziemnym, ludzkim szczeblu.

Ale wybór pozostawiam Tobie, chociaż myślę, że oba filmy wiele wniosą do twojego życia :)