Ktoś wcześniej już nazwał Paula Rusesabaginę rwandyjskim Oscarem Schindlerem. Nie ma w tym określeniu przesady, zwłaszcza, że Paul ryzykował życiem. Najbardziej szokującym jest fakt, że opisane wydarzenia działy się w 1994 roku, podczas gdy mocarstwa zachodnie miały to w dupie. To co się stało w Rwandzie można określić tylko jednym słowem - holokaust. Ponad milion ofiar, kobiet, dzieci. Przejmujący film oparty na autentycznych wydarzeniach. Pisałem już kiedyś, że wojna i śmierć to jeden z najwdzięczniejszych filmowych tematów. Wciąż jednak mam nadzieję, że nastanie dzień, w którym filmowcy będą musieli opierać się na historiach zmyślonych a przyszłość nie dostarczy kolejnych tak wstrząsających tematów. 10/10