PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=100280}

Hrabia Monte Christo

The Count of Monte Cristo
7,0 3 108
ocen
7,0 10 1 3108
Hrabia Monte Christo
powrót do forum filmu Hrabia Monte Christo

Okropność

ocenił(a) film na 1

Ten film jest chyba największym wypaczeniem książki A. Dumasa. Edmund na początku filmu był taki... pyszny. Zdenerwowało mnie to, bo kogoś takiego nie można polubić, natomiast Edmund z książki był miłym chłopcem i naewt przez myśl nie przeszłoby mu nazywanie tego statku 'swoim'. Wielkim zaskoczeniem było dlaniego newet to, że pan Morrel zaproponował coś TAKIEGO. Drugą rzeczą, która powalił mnie na kolana (w NEGATYWNYM tego zwrotu znaczeniu) była pierwsza rozmowa z księdzam Farią. Edmund zaczął mądrować się, że 'połowa tunelu prowadzi w dobrym kierunku' i trzeba jakieś 52 stopnie... Przecież w książce było WYRAŹNIE napisane, ba! parę minut wcześniej z ekranu padły słowa, że zna się on tylko na własnym zawodzie, więc skąd miał niby mieć taką wiedzę matematyczną?! Mam nadzieję, że kiedyś doczekamy się w miarę 'porządnej' ekranizacji 'Hraiego Monte Christo', bo wydaje mi się, że jak dotąd Dumas przewraca się w grobie...

Emeth

Ej ale Hrabia Monte Christo z 2002 roku z Jamesem Caviezelem jest świetny jak dla mnie, książki nieczytałem ale film oglądalo się dobrze i chyba jest w filmie tak jak mówisz, Edmund był miły, niespodziewał się awansu, i nie pysznił się ani nie mądrzył zbytnio.

ocenił(a) film na 7
Mateo_SF

Ja bym raczej powiedział, że bohater Caviezela jest na początku nicytatym, nipisatym półgłówkiem.

_Andrzej_

No i chyba dobrze, potem się przekształca w Hrabiego, dla ekranizacja z roku 2002 jest najbardziej wiarygodna i dobrze a nawet bardzo dobrze wykonana.

ocenił(a) film na 7
Mateo_SF

Najbardziej wiarygodna?! No, może do fragmentu, w którym Edmund ucieka z więzienia... Potem jest po prostu MASAKRA. Oglądając go nie wiedziałam miejscami, cz śmiać się czy płakać. Zdecydowanie najgorsza ekranizacja "Hrabiego..."

Mateo_SF

Widać, że książki na oczy nie widziałeś! Wersja z 2002 roku to największy koszmar jaki widziałem... Najbardziej wiarygodny jest film z 53 a może z 54 w każdym razie z pierwszej połowy lat 50 tych.
Zgadzam się z przedmówcą, choć nie do końca. Zgadzał się tylko tytuł i imię głównego bohatera. Przyjaźń z Fernandem? Co za idiotyzm... Zastanawiam się co brał reżyser...

Emeth

Wg mnie ta adaptacja wcale nie jest taka zła, a porównując do "dzieła" Kevina Reynoldsa z 2002r. to jest ARCYDZIEŁO !!! - Słodziutkie zakończenie, wywalenie ważnych wątków, zamiast nich jakieś fantazje reżysera, cała historia przesłodzona i unowocześniona, brrr!!! Paskudztwo
Za to tę sie dało oglądać, oczywiście taki fajny film jak książka to raczej nie powstanie, ale takie przynajmniej przyblizone wersje wg mnie mogą być.
Chociaż z twoimi zarzutami sie zgadzam w zupełności.

paniplaster

Przepraszam Mat Fisto, ale chyba nie powinieneś tego pisać:
"ekranizacja z roku 2002 jest najbardziej wiarygodna i dobrze a nawet bardzo dobrze wykonana", skoro, jak sam przyznajesz, książki nie czytałeś.
Ta ekranizacja jest żałosna i wiarygodności w niej jakoś się dopatrzyć nie mogę...

Swoją drogą przeczytaj książkę, bo naprawdę warto, jest rewelacyjna:)

paniplaster

No w sumie masz rację, ale oddzielmy wreszcie filmy od książek, bo mnie denerwują już te porównania bo uważam że filmy są dla każdego a książki nie każdy potrafi czytać z zaciekawieniem, bo dużo osób jest takich którzy nie mają aż takiej wyobraźni albo są też takie których czytanie nudzi. Spójrzmy na tą produkjcję jak na film a nie ekranizację, no fakt moja wcześniejsza wypowiedź może być bez sensu ale teraz tłumaczę, Hrabia Monte Christo jest jak najbardziej udanym filmem.

Mateo_SF

Można spojrzeć oddzielnie na film lub książkę, tylko po cholerę reżyser nadał temu gniotowi tytuł "Hrabia Monte Christo" i czemu pisze, że na podstawie powieści? Chyba mu się coś pomyliło. Wystarczyłoby zmienić tytuł, ten kicz i tak nie ma nic wspólnego z "Hrabim" jedynie stanowi obrazę dla wszystkich miłośników prozy Dumasa i obrazę dla ludzkiej inteligencji...

Red_Death

A ja się zastanawiam czy jest jakakolwiek ekranizacja co dorównywała by książce lub choćby w zupełności podobała się fanom książek, sam Hrabiego jeszcze nie czytałem - zrobię to niebawem - a obydwie ekranizacje mi się podobały. Dziwią mnie głosy że nie powinno się ekranizować książek, przecież wówczas większość z fajnych filmów by nie powstała - nie można rezygnować z fajnych tematów do scenariuszy tylko dlatego że nie odpowiadają w całości powieści a fanom książek pozostaje po prostu unikać ekranizacji czytanych przez nich książek

ghercun

Owszem są ekranizacje, które dorównują pięknie książkom, np. dużo seriali kostiumowych BBC, np. "Duma i uprzedzenie" z 1995 r., "North & South", "Jane Eyre", nawet pełnometrażowa "Jane Eyre" z zeszłego roku jest przepiękna. Z bardziej osadzonych we współczesności adaptacji książek szalenie podobała mi się pierwsza częśc Bridget Jones, a ostatnio "Igrzyska śmierci".
Wiadomo, że czasem trzeba w mniejszym lub większym stopniu zmienić fabułę, żeby się zmieścić w określonym czasie, ale mim zdaniem nie do wybaczenia jest, gdy zmienia się charakter głównego bohatera i obniża się intelektualnie poziom całej opowieści, by była z jakiegoś powodu bardziej atrakcyjna dla przeciętnego widza. Hrabiego z 2002 r. nie mogę oglądać bez zażenowania tak tam wszystko przemielono . Tak samo jak całej sagi Harry'ego Pottera, gdzie kompletnie zmieniono charakter głównego bohatera.
Książki oczywiście powinno się ekranizować, ale dla wielbiciela danego utworu jest to ryzyko. ;)

milkaway

Mogę się założyć, że znajdzie się kupę osób dla których wymienione filmy były profanacją. Sam nie znalazł bym filmu który bezkrytycznie podobał mi się gdy oglądałem go po przeczytaniu książki. Dla mnie strasznym nieporozumieniem była nowa wersja Tożsamości Bourne - nijak się miała do książki i wersji z Chamberlainem - która strasznie mi się podobała, ale moi koledzy, którzy nie czytali książki i nie widzieli pierwszej wersji byli filmem oczarowani. Jak oglądałem pierwszy raz Zieloną Milę nie mogłem uwierzyć że coś tak spieprzyli jednak gdy widziałem ją jeszcze raz później doceniłem świetny film. Nie mogę patrzeć na kultową wersję filmu Lśnienie Kubricka a ile zdobył nagród to samo jeśli chodzi o Diune Lyncha. Słyszałem mocno krytyczne głosy na temat Władcy Pierścieni, że nie ma Toma Bombadila i innych drobiazgów jednak film mimo różnic zrobił na mnie wielkie wrażenie tak samo Harry Potter, więc podsumowując - wszystko jest kwestią gustu i jeśli chodzi chodzi o ekranizację to oczywiście popieram, że trzeba ekranizować książki jednak jeśli chodzi o zmiany to jeśli nie zubożają mocno treści a tylko ją nieco zmieniają to też jestem raczej za. A wielbicielom książek pozostaje po prostu liczyć się z ryzykiem zawodu przy oglądaniu ekranizacji

ghercun

"Mogę się założyć, że znajdzie się kupę osób dla których wymienione filmy były profanacją."
Jasne, że tak. Ile widzów tyle opinii, ale akurat produkcje, które wymieniłam są chwalone przez zdecydowaną większość czytelników. A z krytyką serialu "North & South" BBC w ogóle się nie spotkałam. :)
Jestem zwykle przeciwko większym ingerencjom w fabułę tekstu źródłowego - bo jednak zwykle twórczość własna scenarzystów gryzie się z oryginałem, ale akceptuję zmiany, które mają sens, nie przeczą charakterom bohaterów i przesłaniu oraz klimatowi książki. Zwykle można osiągnąć konsesus co jest dobrą ekranizacją książki, a co nie - przy czym dobry film niekoniecznie równa się dobra ekranizacja, chociaż dla czytelnika może być trudno to od siebie oddzielić. Ostatnia adaptacja "Dumy i uprzedzenia" na przykład, niezgorszy film kostiumowy z klimatem i świetnymi zdjęciami, jeśli nie czytało się powieści wszystko ok. Natomiast w porównaniu z powieścią postać głównej bohaterki - Elizabeth zmieniona o 180 stopni. Zamiast inteligentnej wyważonej młodej kobiety widzimy chichoczącą niewychowaną trzpiotkę. W tej adaptacji dokonano wielu zmian i są po części usprawiedliwione czasowo, ale tak zmieniają charakter głównych bohaterów, że wielbicielowi prozy Jane Austen nóż się w kieszeni otwiera.
Wspomniany Harry Potter, uważam sagę za dobre kino rozrywkowe z morałem, świetnymi kreacjami aktorskimi. Poza tym kasowa seria kręcona przez ok. 10 lat z tymi samymi aktorami (no oprócz Dumbledore'a z przyczyn naturalnych) - prawdziwy ewenement kinematografii. Jako wieloletnia potteromaniaczka jednak nigdy przenigdy nie wybaczę twórcom, że z tak wspaniałej postaci jaką jest Harry zrobili jednowymiarowego świętoszka. Gdzie scena, w której demoluje gabinet Dumbledore'a w "Zakonie Feniksa", gdzie jest cała złość i gorycz jaką odczuwa w stosunku do Dumbledore'a w ostatnim tomie, gdzie jest scena, w której Harry używa zaklęcia Cruciatus torturując Śmiercożercę w jednym z finałowych rozdziałów? *westchnienie pełne żalu i goryczy*
Trochę się rozpisałam i może mnie poniosło :) ale chodziło mi mniej więcej o to, że oglądając adaptację staram się film ocenić zarówno jako adaptację książki (jeśli ją czytałam), jak i film sam w sobie, a wierność adaptacji widzę jako zachowanie klimatu pierwowzoru i charakteru przynajmniej protagonistów.

ocenił(a) film na 1
paniplaster

Tak... w porównaniu z tym filmem z 2002 roku kazda adaptacja książki byłaby arcydziełem...
W filmie z 2002 roku najbardziej zdenerwowało mnie uczynienie Edmunda ojcem Alberta! Przeciaz książkowy Dantes sam w rozmowie z Morrelem zaprzeczył, że on i Mercedes byli kochankami...
A jeżeli chodzi o "oddzielenie książek od filmów" to w przypadku kiedy powstaje film tak niepodobny do orginału jak ten film, lub ekranizacja z 2002 roku, to niech reżyserzy wymyślą nowe imiona, nowe miejsca, a przy napisach końcowych napiszą: z wykorzystaniem wątków takiej a takiej książki autorsta kogośtam. Nie mówię, też, ze ekranizacje muszą w 100% oddawać książkę, bo nakręcenia 3 ponad 300 stronicowych tomów jest raczej niewykonalne, ale... z Edmunda pyszałka (przepraszam, ze się powtarzam), czy też całkowite pominięcie Hyde w filmie z 2002 roku...
Zresztą mi zawsze podobał się wątek miłości Maksymiliana Morrela i Walentyny Villefort. Chyba żaden reżyser nie pokazał dalszych losów Morrela i jego rodziny, a to pokazuje, że Edmund nie był tylko bezwzględnym "wariatem" zaślepionym rzadzą zemsty, ale również pamietał o tych, którzy zrobili dla niego duzo dobrego.

Emeth

O tak, też czekałam na wątek z Maksymilianem i Walentyną, szkoda, że go pominięto:(

ocenił(a) film na 1
paniplaster

Chyba jeszcze w żadnej ekranizacji nie doczekał się choćby minuty;(

ocenił(a) film na 7
Emeth

O, przepraszam, ale w Gankutsuou (anime na podstawie powieści) ten wątek się pojawia.

alos10

Monte Christo anime... Grr... I już mam ochotę zrzucić bombę atomową na Japonię... (bez obrazy dla Japonii, Japończyków i miłośników tej kultury, chodzi mi tylko o robienie czegoś takiego z dziełami mistrzów takich jak Dumas)

Red_Death

E tam, anime to forma jak każda inna, na pewno nie drugiej kategorii wobec filmu aktorskiego. Nie wiedziałam, że jest anime na podst. "Hrabiego". Oczywiście mogę się srodze zawieść, ale chętnie zobaczę.

Emeth

Film Reynolds'a rzeczywiście jest dość przefantazjowany i ciężko oglądać go, pamiętając o pierwowzorze. Jednak wątek Alberta jako syna Hrabiego mi się podobał.

Natomiast miłość Maksymiliana i Walentyny oraz wiele innych wątków, które są notorycznie pomijane w ekranizacjach, możemy zobaczyć w mini-serialu 'Hrabia Monte Christo'. Ta wersja jest prawie idealna i jest świetną adaptacją książki, w dodatku ze wspaniałą obsadą.

A ten film z 1975 roku nie jest może wybitny, nie zachwyca, jest ubogi w problematykę, ale czy można więcej wymagać od tak krótkiego filmu? Może gdyby uprościć akcję sprzed ucieczki, tzn. pobyt w więzieniu i Marsylię to reszta byłaby ciekawa. W końcu w książce zajmuje to tylko 160 stron, mimo to w filmach zawsze to wydłużają. Właściwie to jestem pewien, że skrót tej części wyszedłby korzystnie, bo do czasu ucieczki mija połowa filmu (także tego z 2002 roku). Dlatego też pozostałe wątki zostały obcięte i pokazane tylko pod kątem zemsty. Jednak jest to motyw przewodni całej powieści, a udane zakończenie rekompensuje niektóre straty.

Bosniak

A moze by zrobić serial ukazujący wszystkie wątki i aspekty książki. Kogo byście widzieli w rolach poszczególnych bohaterów tylko tak żeby w koncu się wszystkim podobało:p

ocenił(a) film na 7
Mateo_SF

Na razie widziałam serial z Depardieu,z roku 2002 i z Chamberlainem oraz serial z Weberem(1979).A pro po serialu z 1979r.Można go znaleźć na filmwebie jako serial z 1980r lub wpisać w wyszukiwarce Carla Romanelli,
która grała Mercedes.Na jej stronie jest podany serial.Ktoś wie gdzie można zobaczyć pozostałe ekranizację?Szukam zwłaszcza tej z Jean Marais.

wazka16

Ekranizację z Maraisem mam i nawet z polskim lektorem, więc służę. Prawie cztery godziny i w końcu ekranizacja po której nie dostaje się załamania psychicznego... W razie czego służę - szczegóły do obgadania ;)

ocenił(a) film na 7
Red_Death

Już dawno ją obejrzałam,ale dzięki za propozycję.

wazka16

I jak się podobało? ;)
Bo mnie owszem... Moze tylko mogłoby być mniej chaotycznie, ale i tak fajnie ;)

ocenił(a) film na 7
Red_Death

Oglądałam ją na początku wakacji.Oczywiście kilka rzeczy pomylili lub przeinaczyli,ale nareszcie koniec zgodny z książką.Tak,podobała mi się.Obejrzałam prawie wszystkie filmy na podst.powieści(wystarczy rzucić okiem na mój profil)i serial wspomniany przez ze mnie wcześniej jest b.wierny,ale aktorzy mniej charyzmatyczni(też Francuzi).Na YT są niemalże wszystkie ekranizacje/adaptacje.

wazka16

Tak, wiem sam oglądałem praktycznie wszystkie ;)
Chyba jednak najbardziej podoba mi się wersja z 54, bo i obsada fajna i aktorzy i w miarę sensownie wszystko starali się ująć. Choć muszę przyznać, że jak dotąd nie ma żadnej wystarczająco dobrej ekranizacji w której zakochałbym się podobnie jak w książce ;)

Red_Death

Ja bardzo chetnie skorzystam z propozycji ekranizacje z Maraisem. Szukam i szukam tego i nie moge znalezc. A ze wlasnie jestem na ukonczeniu ksiazki po raz trzeci chetnie obejrze ten serial

Emeth

Emeth... nic dodać nic ująć :D
Ja wolę tą wersję od wersji Reynoldsa, ale wnerwia mnie to że nikt nie zrobił wiernej ekranizacji...
Przecież oryginał jest GENIALNY, najlepszy to po cholerę go poprawiać i wymyślać jakieś bzdurne "ulepszenia"?
(załamka)

Emeth

W jednym się z tobą muszę zgodzić. Żadna ekranizacja nie oddaje w pełni powieści. Nawet ta serialowa z Depardieu. Tam bowiem pominięto wątek procesu Benedetta, jak i jego wątek udawania hrabiego Cavalcanti. Tam również Edmund i Mercedes zostają razem. Niby piękne zakończenie, ale wbrew prawdzie. A Hayde została mocno ograniczona. Tutaj jest inaczej. Choć pominięto Luigiego Vampę, jak i wiele innych postaci, to jednak film jest genialny. Nadaje się w sam raz na oglądanie w wieczory. Jest nieco komiczny, Chamberlain jest genialnym aktorem, chwilami miesza powagę z komizmem. Podziwiam go. Poza tym odpowiem ci, czemu Edmund był taki "próżny". Otóż dlatego, że przez ostatnie dni pełnił obowiązki kapitana. Więc powiedział to tak jakby automatycznie. I bardzo mi się ta wersja podoba, choć zastrzeżenia twoje są rozsądne.

Emeth

Hm, a ja uważam, że jest całe mnóstwo gorszych ekranizacji. Przez długi czas była to jedyna wersja Hrabiego, którą dało się obejrzeć. Zastrzeżeń mam mnóstwo, ale aż tak tragicznie znowu nie jest.
Przynajmniej jest Hayde i Mundek nie wraca do Mercedes. Wnerwia mnie brak wielu postaci, ale... cóż to i tak lepiej niż ten kicz z 2002

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones