Zaczyna się huraganem, w czasie którego banda przygłupów, wbrew wszelkim ostrzeżeniom o nadciągającym niebezpieczeństwie, urządza sobie imprezkę w rytm wichury, trzaskających piorunów i nieuniknionej powodzi. A kiedy woda zalewa restaurację, w której odbywa się zabawa zaczyna się "wzruszający dramat". Serio?
Miłosna historyjka też poniżej wszelkiej krytyki. Blondi paniusia, która "i chciałaby i boi się", z kilkuletnim małżeńskim stażem, ochoczo i nader gładko ulega poznanemu dopiero młodzieniasowi. Pogrywa sobie między dwoma facetami udając przy tym niewiniątko. I to z dramatycznym wyrazem twarzy. Czy kogoś przekonał ten romans? Bo mnie rozśmieszył i zniesmaczył. Cała historyjka, jak i relacje ukazane w filmie, naciągnięte do granic kpiny.
Szkoda czasu!