PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=563139}
7,2 165 977
ocen
7,2 10 1 165977
5,8 4
oceny krytyków
I że cię nie opuszczę
powrót do forum filmu I że cię nie opuszczę

No właśnie... dlaczego?
Ja nie widziałem tam żadnego pięknego uczucia... widziałem pięknych i bogatych ludzi, rozmawiających ze sobą w mało naturalny sposób, ciągle robiących zwariowane rzeczy i żyjących tym co można by uznać za wyobrażenie "pełni życia" autora scenariusza.

Tylko, że.... wydaje mi się, że ludzi zbliżają tak naprawdę przede wszystkim słabości... a nie ich "zajebistości". Wiadomo, że fajnie za coś się podziwiać... ale tak naprawdę zbliża nas niepewność, nieśmiałość, zranienie... naprawienie tego co ktoś zepsuł na chwilę.

Zupełnie inaczej wątek miłosny był przedstawiony chociażby w tak w sumie prostym i wcale nie mającym ambicji uchodzenia za "ambitny" filmie pt. Rocky.

Pamiętam, że Rockyemu spodobała się kobieta, która na pierwszy rzut oka nie była ani piękna, ani "zajebista". Znajomi dziwili się, że Rocky się z nią umawia... Na pierwszej randce nie wiedzieli o czym ze sobą rozmawiać. Szli, milczeli, czasem próbowali nawiązać dialog. Stallone, zupełnie nie wiedział, gdzie może ją zabrać, był niepewny i niezdecydowany. To było dużo bliższe rzeczywistości i dużo bardziej romantyczne. I do dziś zapamiętałem scenę, kiedy się poznawali, mimo że film obejrzałem kilka lat temu.

W moim odczuciu, poprzez lansowanie modelu relacji i poznawania się w klimatach The Vov - robi się wszystkim widzom krzywdę. Ludzie się spinają potem w realnym życiu i myślą, że to wszystko powinno wyglądać właśnie tak jak w podręcznikowych przykładach z USA. Problem w tym, że te podręczniki pisane są na podstawie innych podręczników - czyli innych filmów, przez ludzi, którzy chyba nigdy tak naprawdę nie zakochali się w kimś.

Jest też cała masa pozytywnych, prawdziwych w moim odczuciu i naprawdę poruszających przykładów pokazania uczucia, miłości... dla mnie te filmy to np.:

"Ty i ja i wszyscy których znamy" Miranda July
"Czerwony" Kieślowskiego
"99 Franków" Jan Kounen

W tych filmach jest jakoś tak inaczej... prawdziwie. Na wesoło u Mirandy July, na poważnie u Kieślowskiego i na smutno u Kounena. Ale wszędzie tam jest jakoś tak prawdziwie i każda z tych historii zostaje w głowie na dłużej.

A co Wy myślicie?

ocenił(a) film na 9
aa2xa

Masz rację, przez takie pokazywanie jak się poznaje nowe osoby, b człowiekowi wydaje się, że nawet nie umie się zapoznać z kimsu

ocenił(a) film na 2
aa2xa

"I że cię nie opuszczę" to film bardzo słaby. Typowa komedia romantyczna, w której to bohaterowie udają że nie chcą chociaż tak naprawdę to chcą. Taki bełkot bez polotu. Film pozornie porusza trudny problem, gdyż mamy do czynienia ze spowodowaną wypadkiem samochodowym utratą pamięci. Zdarzenie to jest jądrem wokół którego nagromadzona została niestety parszywa otoczka. Aktorzy oferują nam festiwal sztucznych min prezentowanych do jeszcze sztuczniejszych zdarzeń. Postacie oraz ich poczynania są mało wiarygodne. Dotyczy to zarówno pierwszego jak i drugiego planu. Wszystkie filmy, które wymieniłeś są znacznie lepsze od "I że..."

ocenił(a) film na 6
mpannek

Komedia romantyczna? Dla mnie ten film jest cholernie smutny i nie widzę w nim nic śmiesznego. A postaci cechuje bezsilność. Fakt - beznadziejny Czajnik na pewno psuje klimat i chyba nie potrafi pokazać tragizmu postaci. I to jest chyba główna wada tego filmu.

aa2xa

Ale bzdurne pytanie. A dlaczego TV robi relację z wydarzenia politycznego lub gospodarczego?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones