II wiek p.n.e. Książę Sparty Darius trafia do rzymskiej niewoli i zostaje gladiatorem. Pomaga uciec sześciu towarzyszom, zaś sam wywalcza sobie wolność na arenie. Po powrocie do domu dowiaduje się, że jego ojca zamordował zazdrosny rywal, który obecnie dzierży władzę. Darius zamierza obalić tyrana, a ponieważ w pojedynkę marne ma szanse, prosi o pomoc gladiatorów, których niegdyś uratował...
Nietrudno rozpoznać, jakim filmowym arcydziełem inspirował się ten film. Zdradza do zarówno magiczna liczba, jak i charakter supergrupy śmiałków, którym żadna armia niestraszna. Przy tym GLADIATORS SEVEN jest typowym peplum, przyzwoicie zrealizowanym i zagranym. Walk gladiatorów tu niewiele, ale za to każda popisowa. Dobrze zbudowany Richard Harrison ujdzie jako bohater, jest sympatyczny i dynamiczny, choć nie posiada charyzmy Steve'a "Herculesa" Reevesa. Loredana Nusciak jest odpowiednio piękna jako jego ukochana, natomiast jej dialogi wołają o pomstę do nieba swą sztucznością (być może zawinił angielski dubbing?). Scen akcji jest bez liku, a w przerwach miedzy nimi pojawia się humor, pozwalający polubić siedmiu dzielnych bohaterów. Solidne peplum, bez wzniesień i upadków.