jak dla mnie trochę przypominał stylistyka Almodovara (nie chodzi mi tylko o częstą u niego tematykę seksualną)...film ciekawy na pewno nietypowy ale sama nie wiem jak go ocenić.z jednej strony nie powalił mnie na kolana ale z drugiej naprawdę go doceniam... dla mnie najlepszą rzeczą w tym filmie były komentarze narratora, pozornie w ogolnie niespójne z fabuła,ale ostatecznie jakoś do niej nawiązujące (np scena w której całą trójka jedzie szosą i mijają rozbitą ciężarówkę z jakimiś ptactwem)
Film ten ma to do siebie, ze zupełnie inaczej ogląda się go za pierwszym razem - nie wiedząc o chorobie Luisy - i całkiem inaczej mając już tę świadomość.
Jestem ciekaw jaki procent widzów zorientowało się (po wszechobecnym motywie śmierci, która wręcz wisi w powietrzu przez cały film), że to ostatnie dni życia głównej bohaterki.
Co do Twojego skojarzenia z Almodovarem - mi osobiście nie nie pasowałby ten film do Niego.