Film jest z założenia próbą przedstawienia swojego postrzegania zespołu podczas koncertu
przez reżysera. Czyli można by powiedzieć, że łapanie chwili. Czyli w zasadzie jest to impresja.
Dlaczego... dlaczego ten film trwa o 70 minut za długo? Byłby bardzo dobry, gdyby nie czas
trwania. Przegięcie.
biorąc pod uwagę warunki w jakich go obejrzałam tydzień czy dwa temu, momentami żałuję, że nie trwał całą wieczność.
Poważniej: myślę, że to nagranie przeznaczone tylko dla fanów Sigur Rós. Innych będzie nużyć zawodzenie Jónsiego, czy na coraz to dziwniejsze sposoby pokazywany czarnobiały obraz - ja jednak odpłynęłam zapominając o bożym świecie, zamykając oczy i mając wrażenie, że nic poza tą chwilą się nie liczy. Nawet nie próbuję podchodzić do tego z technicznymi pytaniami pokroju "czy film jest dobrze nakręcony?", a zatrzymuję się na uczuciach które wywołał.
No i zawsze możesz wyłączyć po 4 minutach, lub zwyczajnie przerzucić się na oglądanie teledysków. ]:->