no coż, obejrzałem, bo jestem zdolny obejrzeć wiekszosc dzieł i "dzieł" z gatunku s-f. Będe szczery: Nie polecam nikomu, kto nie jest fanem gatunku :) Film klasy B, to jasne, ale to nie wszystko tłumaczy... Scenariusz mieli chyba w formie haseł jedynie, bo film przypomina zlepek sytuacji, rzekomo powiązanych ze soba. Początek ni pies ni wydra, coś się dzieje, jakiś atak, nagle bum - jestesmy daleko w nieznanej galaktyce, planeta-archiwum kosmicznej wiedzy, po drodze plata sie dziewcze, ktorej wloski koza obgryzla - wiadomo, ze zaraz bedzie tą Wybrana, w miedzyczasie w jednej scenie pojawiaja się miejscowi Indianie - skąd, po co nikt nie wie... Koniec glupszy niz poczatek :) O grze aktorskiej nie wspomne, bo slowa szkoda. Calosc okraszona dość topornymi animacjami komputerowymi. Poziom filmu tak mniej wiecej: Duchy Marsa, Zolnierze kosmosu 2 :D
Nie chciałbym się wtrącac ale Duchy Marsa to przy tym gniocie arcycdzieło (ale o gustach się podobno nie dyskutuje)
pozdrawiam.
A muzyka, dźwięki...
Jak ta dziewczynka krzyczała to aż mi się śmiać chciało ;)
A gra aktorska to na poziomie przedstawień przedszkolnych.
Odradzam!