Film bardzo skromny, ale ujmujący czarem, klimatem, naturalnością.
Opowiadający o rzeczach strasznych, ale bez epatowania przemocą.
Okrutny do granic wytrzymałości, ale stonowany, nieśpieszny, liryczny.
Poruszył mnie i z ostrością przypomniał, że to decyzje ludzkie tworzą świat!
porownaj dwie drogi: te z 54.42 (mniej wiecej. po stwierdzeniu- "dluga droga, wytrzezwieje", jak sie zabieraly do podrozy do lublina zeby pochowac zwloki) z koncowa scena. smiem twierdzic ze jest to jedna i ta sama jednopasmowka.
na dodatek ma to sens- skoro ida chciala wszystko co pozniej odrzuci wstepujac do zakonu, to pozostawalo jej tylko poznanie jak smakuje nienawisc.
tak to jest z wrazeniami ze czasami moga miec cos w sobie. aczkolwiek jestem otwarty na argumenty ktore pokaza mi ze sie myle :)
"na dodatek ma to sens- skoro ida chciala wszystko co pozniej odrzuci wstepujac do zakonu, to pozostawalo jej tylko poznanie jak smakuje nienawisc."
(?)
Nie rozumiem, co według ciebie, zrobi potem Ida?
moze wygarnie mu co o nim mysli, moze popatrzy i splunie? nie wiem. zauwaz, ze jak idzie ta droga to ma zacieta mine, jej twarz ma kompletnie inny wyraz niz przez caly film.
i daltego kinematografia jest fajna: jedni widza jedno a drudzy cos zupelnie innego :)
Nawet jeśli miała po drodze wstąpić do rodzinnej wsi, to docelowo ubranie z powrotem habitu sugeruje jednoznacznie jak dla mnie powrót do klasztoru. Inaczej byłoby to nielogiczne. Gdyby szła bez habitu, w świeckim ubraniu, wtedy wasze domysły miałyby sens.
Nie wiem skąd tutaj wątpliwości. Ubrała habit i to dla mnie już jasna sugestia "zasmakowałam życia tak jak chcieliście, ale wybieram jednak Jezusa". Natomiast to, że jest to pokazane na końcu niejednoznacznie, no idzie sobie drogą i jadą samochody można interpretować jako wybór własnego kierunku. Tzn. wcześniej była w klasztorze, bo tam się wychowała, niejako w przymusu, teraz gdy dowiedziała się prawdy o swojej rodzinie i zasmakowała życia, niejako wybiera "swoją drogę" i to moim zdaniem miała pokazać ta ostatnia scena. Ida idzie swoją drogą, przed siebie, nie ogląda się do tyłu, zamyka więc temat przeszłości, rodziny, etc. Przejeżdżające samochody, które widzimy, mogą sugerować doświadczenia życiowe, która po prostu są, przemijają i nie zatrzymują jej w tej drodze, którą obrała.
Oczywiście wiele tu osób niejako wciela się w główną bohaterkę i chciałoby, żeby zrobiła ona to, czego sami by chcieli, a więc wdała się w miłość, byc może pojechała do tego Gdańska z jazzmanem i założyla rodzinę niz "zmarnowała swoje życie w klasztorze", niejako na siłę szukając czegoś innego niz to co widzimy na ekranie. Zresztą mnie się takie zakończenie podoba.
Jest jeszcze jedna sugestia, jest ta rozmowa w łóżku z tym muzykiem, gdy ona go pyta w kółko "a co potem?" i on tam mówi "a potem będą kłopoty" i po tym następuje cisza. Jak dla mnie to takie przypomnienie Idzę, że wszystko w życiu jest nietrwałe, stąd droga poświęcenia tego życia dla Boga, ma dodatkowy sens. Cała ta końcówka jest bardzo spójna i logiczna, oczywiście jest trochę zagadkowości, ale bez przesady.
@ lysysloik napisałeś "na dodatek ma to sens- skoro ida chciala wszystko co pozniej odrzuci wstepujac do zakonu, to pozostawalo jej tylko poznanie jak smakuje nienawisc. "
- ok, z tego teraz wnioskuje, że dla ciebie to odwiedzenie wsi jest tylko przystankiem na drodze do klasztoru. Jeśli tak to wycofuje tą wzmiankę, co jest logiczne, a co nie, zasugerowałem się chyba trochę innymi wypowiedziami w tym wątku.
Myśle osobiście, że ta końcówka nie sugerując niczego konkretnego ma bardziej symboliczny i abstrakcyjny charakter, niż pokazuje jakieś konkretne miejsce, gdzie ona się udaje. Gdyby tak miało być reżyser by to pokazał. Myślę, że nie ma w kinie aż takiej wielkiej przestrzeni na domysły, bardziej na wewnętrzne odczucia odbiorcy i jego subiektywną percepcję. Tutaj w przypadku braku słów i dość - mimo ruchu - statycznej sceny - liczy się jak dla mnie taka poetyka obrazu.
W ogóle to moim ulubionym kadrem z filmu jest kilkusekundowy fragment, po tym jak Ida mówi w modlitwie "nie jestem gotowa, wybacz mi" (decyzję, żeby wrócić do świata) i potem jest ukazane jak stoi w takim posępnym miejscu, niejako w takim dołku, w kręgu przy rzeżbie Chrystusa.. Coś wam to nie sugeruje..? Nie ma tu wiele słów, ale sugestii bardzo dużo i można na podstawie jednego kadru napisać wiele np. w sensie metafizycznym czy jej stanu umysłu. No do mnie przynajmniej takie sceny "przemawiają", bo akurat na takich rzeczach skupiam uwagę, a nie np. na kwestiach historcznych.
Dla mnie nudny, spłaszczony i bez wyrazu. Jedyne, co robi wrażenie, to oczy obu Agat, uroda Agaty Kuleszy i talent Dawida Ogrodnika, tutaj ledwie zaznaczony. Mocno się rozczarowałam.
Uroda Agaty Kuleszy?... No cóż, o gustach się nie dyskutuje. Ale pozwoliłam sobie na małe zdziwienie ;)
Ale zamiast tych wszystkich górnolotnych przymiotników wystarczy napisać jedno słowo - nudny... i wyjdzie na to samo
Lubię, kiedy ktoś rozumie, co znaczy słowo "górnolotny" i go używa:) Dziękuję:)
Im więcej kłamstw w filmie tym większa szansa na oscara. Jak to jest dzisiaj z tymi filmami? Zakłamane ścierwo, a te nagrody to nieporozumienie.
Najgorsze, że wy (Prezes&Co, jak przypuszczam - w każdym razie "prawdziwi Polacy") nie jesteście nieporozumieniem, tylko wrzodem, plugawą lawą* na Polsce.
* to z Mickiewicza