Niesamowite, że tak dużo osób na forum tego filmu sugeruje, że jeśli ten film nie przypadł mi do gustu, to jestem równie głupi co ludzie w nim przedstawieni. Otóż moi drodzy, ten film przede wszystkim nie prezentuje sobą prawie zupełnie nic poza wiadomością, że nie możemy zapomnieć o nauce. A ogólne wykonanie? Żarty są słabe, żałosne (teraz ktoś mi napisze, że takie miały być. Ale przecież jaki potencjał na zabawne momenty pojawia się w takiej fabule? A autorzy wykorzystali go dla żartów o odejmowaniu 30 od 20.) Po co scena w więzieniu? Nic nie wnosi do fabuły. Jak dla mnie to największym minusem tego filmu jest to, że nie jest wcale autentyczny. Ludzkość być może i kiedyś zidiocieje do tego poziomu, w co wątpię, ale na pewno nie aż tak i świat nie będize tak wyglądać.
Ludzie tutaj piszą, że świat musi tak wkrótce wyglądać, bo już dziś tyle idiotów jest wokół i tak dalej. Gdyby nie internet, to o większości głupich ludzi nigdy byście nie słyszeli.
To nie jest komedia, a przynajmniej stanowi ona tutaj niewielki dodatek. Nie rozumiem kto wpadł na podpięcia tego filmu pod ten gatunek dramatyczny. Celem zamierzonym nie było bawienie widza a raczej wstrząśnięcie nim, skłonienie do przemyśleń, ukazania mu jednej z wizji przyszłego świata bowiem to film "dystopijny", wykorzystujący i wyolbrzymiający pewne zjawiska jakie istnieją już teraz (głównie z perspektywy zachodniego, amerykańskiego społeczeństwa). Ba, nawet można znaleźć żarty w których twórcy przebijają czwartą ścianę naigrawając się z widowni - narada w sprawie elektrolitów, widz cały czas zgadza się z poglądami głównego bohatera, potępia innych ministrów... aby w pewnym momencie zostać zaskoczony pytaniem "co to są elektrolity?"