Lubię filmy o II wojnie światowej, ale jestem zdecydowanym przeciwnikiem pewnego trendu w kinie wojennym, na szczęście dawno już zapomnianego, który nazywam "kinem generalskim". W takich filmach cała wojna to sztabowe biurka, papiery i mapy. Postacie to mało przekonujący gwiazdorzy, którzy brylują i próbują wykreować się na najlepszego. To sprawia, że filmy z tego gatunku są nieprzekonywujące i po prostu potwornie nudne.
Niestety nie zainteresuje to również fanów tematyki II wojny światowej, bo film historycznie pozostawia wiele do życzenia. Z Pattona zrobiono tu głupka bez własnego zdania, korzącego się przed każdym, kto ma więcej gwiazdek, natomiast Ike' a pokazano niemalże jak świętego, mimo że jego taktyka "szerokiego frontu" wręcz kłóciła się z podstawowymi założeniami ówczesnej taktyki. Poza tym film nie pokazuje niczego odkrywczego, o tych samych faktach można przeczytać w nawet niezbyt szczegółowych książkach historycznych.
W czasie seansu zastanawiałem się, po co ten film w ogóle powstał.
3/10