Dlaczego?
Ano dlatego, że tacy autorzy jak pan Jakimowski i Kolski zazwyczaj stoją w cieniu.
Dlaczego wybijają się filmy pełne patosu, jak by martylologii był ciąg dalszy, te wszystkie długi i
place zbawiciela. Na prawdę dobre filmy... technicznie. Ale nie były piękne. Były przesycone
złem przeciętnego człowieka, biadolenie i narzekanie. Mam wrażenie, że to jest jakaś nowa
"szkoła" robienia dołujących i przytłaczających filmów. Często ciężkich, psychicznie męczących.
Tu, chcę zwrócić państwa uwagę. To nie są złe filmy. Ale niezwykle niszczące emocjonalnie.
Dla tego właśnie nie lubię filmów np. Smarzowskiego. Trzeba przyznać, z ręką na sercu. Kino
Pierwsza klasa... Ale rany... Po filmie dom zły zbierałem się chyba dwa tygodnie, a po "Długu"
chyba jeszcze dłużej.
Bardzo mnie raduje, że są polscy scenarzyści, i reżyserowie, którzy, jeszcze tworzą piękne
filmy,mówiące obrazem, i muzyką, które są kolorowe, i bez narzekania, a opowiadające o
dobrych rzeczach (A nie że tragedie i nieszczęścia)
mam podobne odczucia. Bardzo cenię Smarzowskiego "Wesele", "Drogówka", ale nie zmusiłam się do obejrzenia "Róży" w obawie, że wyrwie mi serce. "Dług" genialny, nawet nieźle zniosłam, ale pamiętam do tej pory, film na miarę Cohenów. Po "Placu zbawiciela" myślałam, że zejdę ze smutku. Byłam parę razy na festiwalu w Gdyni i chyba więcej nie wrócę, bo łapię takiego doła, że nie nadaję się do życia. Szkoda, że nie ma sensownej przeciwwagi, choć trzeba przyznać, że Polacy są w dramatach naprawdę nieźli.