Jestem na świeżo po obejrzeniu, film mi się bardzo spodobał, oglądałam go z mamą i obie co chwile uśmiechałyśmy się. Mam jednak pytanie o scenę końcową, świetnie to wyglądało jak siedzieli przy różnych stolikach i później kamera odjeżdża i co dalej, jak sadzicie się stać mogło? Widać jak Eva wstaje i idzie, mnie się wydaje, że idzie do Iana. Ale możne również po prostu wracać do ośrodka? Mam pytanie czy jest możliwe, że wiedziała, że Ian tam siedzi (np. poczuła jego zapach). Ja tak sobie końcówkę interpretuje.
Widać jak wyraz twarzy Evy zmienia się gdy słyszy słowa kelnera: "mogę przesunąć pańską walizkę?". Szukała człowieka z walizką, więc na pewno pomyślała, że to może być Ian. Dodatkowo Ian nie odpowiada na pytania kelnera, więc myślę, że mogła się zczaić że to on. Nie odpowiadał, bo może nie chciał, żeby go usłyszała. A skąd wiedział że ona też tam jest? Może się domyślił (lubili tam chodzić), może ją wyczuł (był dobry w tych sprawach), a może po prostu wolał nie ryzykować. Takie jest moje zdanie :)
Moim zdaniem wiedział, że to ona, bo słyszał, jak witała się z kelnerem. To było tylko "Dzień dobry, Mario", ale mógł rozpoznać jej głos. A ona domyśliła się po walizce i do niego podeszła.
No ej... !
Trzeba wam wszystko na tacy podawać? :P
Filmy Jakimowskiego wychodzą poza taśmę filmową. Że zacytuję bohatera... Imagine... How it could ended :)
Nikt tu nie mówi o podawaniu na tacy, ale chyba nie ma nic innego w wysuwaniu hipotez? "Moim zdaniem" to taki magiczny zwrot :)
Na pewno ją rozpoznał po głosie, co do reszty się nie zgadzam. Kelner pyta Iana czy podać mu brandy. Zauważ reakcję Evy na te słowa: moim zdaniem była rozczarowana, bo uznała że to nie Ian tylko facet, który ją wcześniej podrywał (pił brandy, chciał żeby Eva spróbowała).
Na pewno się z nim spotkała, bo musieli porozmawiać o statku, który przypłynął ;-).
Wydaje mi się, że Ian najpierw pokazał jej, że warto żyć pełnią życia i ryzykować... a potem ona odważyła się na największe ryzyko, ryzyko nawiązania bliskiej relacje z drugim człowiekiem. Piękny film i niesamowicie pozytywne przesłanie.
Ten film działa w taki sposób na widza, że niczego nie moża być pewnym. Tak to już jest z otwartymi zakończeniami. Moja wersja jest może zbyt optymistyczna i raczej było tak jak napisałaś, ale zawsze pozostaje nutka wątpliwości :).
A moim zdaniem statek przepłynął. Wnioskuję tak po reakcji kelnera, który w momencie pojawienia się statku jest w lekkim szoku i nawet nie do końca dochodzą do niego słowa obsługiwanego właśnie klienta. Tak samo ta dziewczynka, która ma naburmuszoną minę, a kiedy pojawia się statek uśmiecha się i wydaję się mocno zaciekawiona. :)