Film generalnie jest nieco więcej niż poprawną adaptacją książki, o osobiście lubię go. Lecz coś co w nim jest bardzo dobre, to właśnie scena erotyczna z Christianem Slaterem. Świetnie ukazana scena, która jest odważna, lecz broni się przed zwulgaryzowaniem.
mnie również scena z kuchni niezwykle mocno się spodobała, kipi wręcz erotyzmem, a gra bez słów, a porozumiewanie się ciałem, ahhh... jestem zdania, że była to jedyna scena w pełni dorównująca tej opisanej w ksiązce
Pełna zgoda!
"Piękne są piersi lekko spiczaste" rzecze franciszkanin na widok posągu Maryi. Zaiste ważne myśli zaprzątają mu głowę:-) O Róży jednakże w filmie ani słowa.
W książce to rzecz najważniejsza. Odkrycie. Oświecenie.
"Dawna róża pozostała tylko z nazwy, same nazwy nam jedynie zostały."
(Stat rosa pristina nomine, nomina nuda tenemus)
(łac.)
Autor Bernard z Morlay
To motto powieści.
Umberto Eco był semiotykiem. Zajmował się słowami jako znakami. Doszedł do wniosku, że róża znaczy dziś juz tak wiele, że w istocie nic już nie znaczy. Tylko nazwa została.