Przeciętny film , który garściasmi czerpie z filmu De Palmy. Mamy głownego bohatera , który jest grubą rybą w narkotykowym świecie , w Empire nie wychodzi z pudła. Jest latynosem i chce skończyć z gangsterką i odmienić swoje życie. Tu nie roluje go jego kumpel , adwokat tylko poznany gość( też prawnik hehe). Tak samo jak w Carlito's way odgrywa sie za zdrade , na końcu zostając zastrzelonym kiedy już wszystko niby zmierzało w strone happy endu.
Cały film głowny bohater jest narratorem identycznie jak w filmie z 1993 roku.
To głowne podobieństwa , które mnie aż raziły z ekranu.
Carlito's way to klasyk ocierający sie o perfekcje wykonania z genialnym Pacino w roli głownej. Empire to marna podróbka , imitacja , która zmieniła kilka większych i mniejszych wątków fabularnych dla niepoznaki.
Film ogolnie można obejrzeć nie jest najgorszy ale do elity kina gangsterkiego to mu wiele brakuje.