Tyle lat wyczekiwania, tyle nadziei, że wreszcie po latach wielkiej posuchy w kinie przyjdzie nam się zmierzyć ze starym, dobrym kinem nowej przygody. Disney nie rozumie Gwiezdnych Wojen, teraz pokazał, że nie rozumie Indiany Jonesa. Jak na zamknięcie tak przełomowego cyklu zapisanego w historii niestety jest słabo, a Królestwo Kryształowej Czaski okazuje się wychodzić trochę bardziej zwycięsko.
Plusy:
+ Harison daje z siebie ile może
+ Pomysł na artefakt i wplecenie go w historię
+ Sporo nawiązań do poprzednich części
+ Muzyka Williamsa może nie doskonała, ale przyjemna
Minusy
- Ciężka praca reżysera widoczna na każdym kroku
- Kiepskie zdjęcia. Slocombe i Kamiński potrafili opowiadać szerokim planem.
- Kompletnie niewykorzystany talent Mikkelsena
- Przez pierwsze 30 minut ciężko się jest wkręcić w historię
- Irytująca Phoebe Mary Waller-Bridge
- Odmłodzenie Forda do zagrania nostalgią. Ciekawe, choć efektownie nieudane.
- Brakuje dobrego humoru i pamiętnych dialogów