PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=527837}

Indiana Jones i artefakt przeznaczenia

Indiana Jones and the Dial of Destiny
6,4 37 270
ocen
6,4 10 1 37270
6,0 46
ocen krytyków
Indiana Jones i artefakt przeznaczenia
powrót do forum filmu Indiana Jones i artefakt przeznaczenia

Bardzo chciałem, żeby mi się ten film podobał. Pewnie z samego tego faktu jakoś tam mi siadł, ale to pewnie za sprawą ostatniego aktu.
Waller-Bridge niepotrzebnie została napisana jako wrodzona wredota, która gania za pieniędzmi i ciąga Jonesa za ubrania za każdym razem, kiedy jego wiek daje się we znaki. Ktoś dobrze zauważył, że Han Solo był dokładnie takim samym typem bohatera, któremu nie zależało na celu, tylko na dobru własnym (pieniążki, dużo pieniędzy), ale jednak przez wciskanie feministycznych tekstów o niezależności naszej bohaterki... Tak naprawdę nie wiem jak to skomentować. xD Już w tym momencie wiedzieliśmy, że Helena sobie świetnie radzi w pojedynkę i nie potrzebuje większej pomocy. TAK, to pewnie był żart scenarzystów, ale na równi z wujkowymi żartami przy wigilijnym stole, po co? Niektóre jej zachowania i dialogi są wprost wyciągnięte z jakiegoś skeczu SNL, który parodiowałby cały film.
Swoją drogą wielki ukłon dla twórców za to, że nie próbowali robić z Indiany superbohatera, który pomimo zbliżania się do setki wciąż jest w stanie działać i szybko myśleć. Jasne, robi to, sprawuje się, biega, skacze, ale jednocześnie potyka się, obija, czasami zwyczajnie już nie ma tchu żeby działać dalej, a kiedy finalnie zostaje postrzelony, to wręcz widać po nim, że pogodził się z tym, że w końcu coś go przerosło.

I jak napisałem wyżej, ostatni akt jednocześnie jest jedną z najlepszych, jak i najbardziej powodujących zawrót głowy momentów w całym filmie. Pal licho podróż w czasie - która swoją drogą została pięknie rozegrana i moment, w którym Jones wytyka Vollerowi jego błąd, po czym obserwujemy oblężenie Syrakuz, zamiast docelowego 1939. Dostajemy piękną scenografię i faktycznie intrygujący wątek, w którym wszyscy bohaterowie znajdują się w pacie, zatrzaśnięci w korytarzu czasu. W momencie kiedy Jones spotyka Archimedesa i wyznaje pożądanie zostania z nim, byłem święcie przekonany, że na tym zakończymy film. W głębi nawet chciałem, żeby to się stało, w końcu ojciec Indiany też pałał obsesją nad Świętym Graalem i sam zauważał, że jego odnalezienie to wyścig ze złem. Mogło to być jakieś nawet cukierkowe, ale piękne zakończenie jego historii. Indiana Jones ostatnie lata spędza z Archimedesem w okresie, który go najbardziej fascynował.
Ale nie, finalnie Helena daje mu w pysk, ten się budzi u siebie i znikąd bierze się Marion, dosłownie na ostatnie 5 minut.
I o ile tłumaczenie tego "zaburzeniem historii" nawet się klei, tak Marion wciśnięta w ostatnią scenę była kompletnie bez sensu. Mam nawet wrażenie, że to zakończenie zostało napisane w ostatniej chwili.
Można tak wymieniać, nie wiem
Banderas kompletnie niewykorzystany w filmie, stary kumpel Indiany który dostaje dwie kulki po dwudziestu minutach. Postać Sallaha powraca po trzeciej części, żeby finalnie nie brać większego udziału w historii, również niewykorzystany potencjał.

Teddy Kumar to miłe nawiązanie do Short-Round z drugiej części - od jego zaradności po wiedzę techniczną, a muzyka Williamsa która czasami odbiega do poprzednich części jest jednym z największych plusów.
Mocne, moocne 6, z czego lekko naciągane nostalgią do bohatera.
Uncharted 4 jednak lepiej zamykał historię o podobnym bohaterze xD

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones