Ludzie.. Filmy Lyncha można porównywać jedynie z innymi filmami Lyncha... One nie są po to, by je rozumieć, czy też dopatrywać się w nich głębszego sensu...
ech, co ja sie produkuję...
Kto zna stworzone przez Witkacego pojęcie "czystej formy", ten wie.
Pozdro dla wszystkich lynchomaniaków.
No pewnie. Wszystkim się można zachwycać, tylko po co udawać, że to jakaś wielka i wzniosłą sztuka. Oglądałem lepsze filmy z Segalem
dupe ogladales a nie lepsze filmy z seagalem. Jeden slucha roka, drugi technom, trzeci bluessa. teraz wez sobie dziedzine ktora lubisz i uszereguj w niej filmy. W tym co kreci lynch( mowie o ostanich produkacjach) nikt mu nie dorowna. Bylo "memento", "tozsamosc". To tez pokrecone filmy. Ale brakuje im tzw. mood. Mozna pogmatwanca nakrecic, ale nasyc go emocjami w taki sposob jak to robi Lynch. W wyminionych w poprzednim zdaniu filmach tego nie doswiadczylem. Zreszta niech kazdy oglada co lubi i tyle.
No właśnie. Takie "Memento", czy "Tożsamość" próbują przekraczać granice kina, ale w gruncie rzeczy można je wpisać w schemat. Lynch od lat te granice ma głęboko w dupie - robi filmy przesiąknięte gęstym, jedynym w swoim rodzaju klimatem i nie obchodzi go, czy mu box office podskoczy. Ważne, że część widzów (do której mam szczęście należeć) usiądzie w fotelu i przeżyje kinową jazdę na krawędzi.