PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=216910}
6,2 11 225
ocen
6,2 10 1 11225
6,0 20
ocen krytyków
Inland Empire
powrót do forum filmu Inland Empire

Od wielu lat jestem zagorzałym fanem Lyncha - za arcydzieła uznaję w moim osobistym
rankingu Mulholland drive i Lost highway, uwielbiam Blue velvet, Dzikość serca, serial Twin
Peaks oraz Fire walk with me, za świetny film - choć bardzo wyjątkowy w Jego filmografii -
uważam również Prostą historię. W swojej kolekcji nie mam (z premedytacją) tylko dwu
filmów Diuny (uważam film za profanację kultowej i dla mnie wyjatkowej prozy Franka
Herberta) oraz właśnie Inland Empire...Film niestety zupełnie do mnie nie przemówił , nie
oczarował swym klimatem, odebrałem go jako zlepek scen, dziwacznych pomysłów i
generalnie filmowy bełkot...Nie wiem może odbiór dodatkowo zakłóciły mi wątki polskie i
udział polskich aktorów...A może film po prostu został zmontowany na prędce,
niedopracowany. Niestety takiego Lyncha nie kupuję...

piotrbimbasik

Dziwi mnie 3/10 dla IE w ocenie osoby uważającej MD i LH za arcydzieła.
W tych trzech filmach bardzo podobne jest ukazywanie tego, co mogło zdarzyć się naprawdę i tego co mogło być snem lub marzeniem Freda/Diane/Sue i IDENTYCZNA równoplanowosc tych dwóch rzeczwistosci. W IE też pojawia się niepokojącą postać i dziwne zdarzenia w następstwie (vide Kowboj z MD czy osobnik z pomalowaną na białą twarzą i szatańskim umiechem z LH), grzeszne tajemnice, fatalna siła miłosci ("strange what love does"), czy brutalne morderstwo
Nie zgadzam się że film jest zlepkiem scen, polecam rozdział dot. kręcenia tego filmu "W pogoni za wielką rybą"Lyncha mówiący co nieco o tym, czym kierował się przy łączeniu scen w ciąg fabularny.
Wreszcie, kiedy widz może powiedzieć o czyms "filmowy bełkot"? Rozumiem, że wtedy, kiedy z pogardą wyraża się o filmie będącym w jego odczuciu pozbawionym sensu. Ja powiem tak: sensu w Inland Empire tyle,ile w innych filmach Lyncha.A najważniejszą nitką w tym labiryncie jest kwestia wypowiedziana przez Andrew do Josie w Twin Pekas, pojawiająca się też i w pełni rozwinięta w IE. To że sensu się nie dostrzega, nie znaczy że go tam nie ma.
Ja w kązdym razie oglądam IE jako film O CZYMS pamiętając przede wszystkim, że jest to swiat widziany oczyma Sue która mówi że sama nie wie co było najpierw a co potem.

ocenił(a) film na 3
sycomore

Nie wiem dlaczego - nie potrafie tego w racjonalny sposób wytłumaczyć - w poprzednich filmach Lyncha po prostu była magia, nastrój i klimat, które sprawiają że mogę oglądać je praktycznie "na okrągłó" - tu tego nie ma, a przynajmniej ja tego nie dostrzegam - szczerze mówiąc miałem poważny problem z dooglądaniem tego czegoś do końca...
Myślę po prostu że przaśne twarze polskich aktorów +sceneria Łodzi nie do końca współgrają z tematyką filmu

ocenił(a) film na 3
piotrbimbasik

Zgadzam się z Piotrem w 100% (no może 99% gdyż ponad Dzikość Serca bardziej cenie sobie Eraserhead ). Jeśli chodzi o Inland Empire to przyznam że mimo 2 podejść nie udało mi się nawet obejrzeć filmu do końca. Co więcej- mimo że te podejścia miały miejsce jakieś 3-4 lata temu to do dziś dzień nie jestem w stanie się zmusić do ponownej próby mimo że DVD leży przygotowane i tylko czeka aż zbiorę się na odwagę. Wystawiłam (aż) 3 bo mimo wszystko dotrwałam do paru scen które zapadły mi w pamięć, poza tym ten niesamowicie mroczny klimat- ciarki przechodzą na samo wspomnienie.

ocenił(a) film na 3
lady_of_the_flowers_1891

w sumie zgodność spada do 95% gdyż też nie przepadam za Diuną, ale dla mnie główną bolączką jest fakt, że jej reżyserem mógł być Alejandro Jodorowsky którego kino wielbię jeszcze bardziej niż obrazy Lyncha. Książki nie czytałam ;)

piotrbimbasik

A ja zagadzam się z tym co napisał Sycomore...choć z filmów Lyncha moim ulubionym nadal pozostaje Autostrada to IE cholernie mnie zafascynował...oglądałem już 3 razy i za każdym dostrzegam pewne drobiazgi, których nie zauważyłem wcześniej (podobnie jak w przypadku LH czy MD). I też nie lubię Diuny a bardziej od Prostej historii lubię Człowieka słonia.

piotrbimbasik

najcięższy film Lyncha jak dla mnie,potrzebowałem 2 podejść zeby posklejac to wszystko ale ład i skład jest,film zaxebisty,pozdro sycomore

ostryrobcio

pozdro z króliczego pokoju:P

ocenił(a) film na 7
piotrbimbasik

też kocham Lyncha, tego filmu jeszcze nie oglądałam, właśnie dziś zamierzam.

ocenił(a) film na 6
piotrbimbasik

Na pewno najcięższy film Lyncha, ale nie najsłabszy. Na to miano wg mnie zasługuje Diuna. Reszta filmów Lyncha jest dla mnie co najmniej bardzo dobra, a LH i MD uważam za arcydzieła i należą do moich ulubionych filmów. Inland Empire oceniam póki co na 6/10, czyli nieźle. Są tutaj kapitalne sceny i zagrania, ale do tego dochodzi multum scen których nie czuję (notabene głównie z polskimi aktorami) oraz fakt, że trochę nie potrafiłem poskładać wszystkiego do kupy. Co prawda nie o to w filmach Lyncha głównie chodzi (myślę, że to kino bardziej się przeżywa), ale takie LH czy MD dało mi się całkiem zgrabnie i logicznie poskładać. (po Lost Highway oglądając MD miałem świetny moment typu "Eureka!" przy scenie w teatrze i słowach "Silencio! No hay banda!" :D )

ocenił(a) film na 7
Metalfish

Nie wydaje mi się, że film jest po prostu słaby. Jest cholernie zagmatwany. Trudno złożyć fabułę w całość, to zdecydowanie film do ponownego obejrzenia. Przez cały czas wydaje się, że utknęliśmy w głowie szaleńca, może inaczej: w koszmarnym śnie(użycie kamery cyfrowej potęguje to wrażenie i czyni koszmar realnym). Postaci wydają się sztuczne, teatralne i tak naprawdę możemy tylko się domyślać, czy to rzeczywistość czy akcja powstającego filmu. Lynch osiągnął coś, co w terminologii teatralnej nazywa się "efektem obcości" (?). Bo czy sny nie są przerysowane i kiczowate (obce twarze, ciągłe poczucie zagrożenia, postaci pojawiające nagle przed naszymi oczami) jak u Lyncha niż tak idealnie zgrane jak w "Incepcji"?

ocenił(a) film na 6
piotrbimbasik

Dałem mu 6, co na firmę "David Lynch" wynik taki, jak 3 u przeciętnych reżyserów. Szkoda. Ciekaw jestem tylko, jakbym odebrał film nie znając wcześniejszej twórczości. Zresztą po nakręceniu czegoś takiego, jak Lost Highway, nie wierzę, że można zrobić jeszcze raz coś podobnie genialnego. Oglądając Inland... cały czas miałem wrażenie, że patrzę na jakieś popłuczyny i odcinanie kuponów od tego, co widzieliśmy właśnie w Highway i Mullholand. Mam podobnie, jak kilkoro z Was, że polskie wstawki kompletnie z kosmosu i nie wiadomo po co - gryzą się jak cholera z całą resztą i są szyte grubymi nićmi. Zresztą jak i cała reszta.
Film niezły - tylko tyle. A apetyt był ogromny...

piotrbimbasik

godzina i 20 minut oglądania, czuje się jak obudzona po koszmarze, i może o to chodziło. Przy Mullholand drive pierwsza moją myślą było, rany, czy ten facet musi bazować na Miasteczku Twin Peaks (akurat uwielbiam, Blue Velvet także, a nawet bardziej) i nie może wymyślić czegoś świeżego? Ale film trzymał w napięciu, historia wciągała i po obejrzeniu miałam ochotę na kolejne od razu, żeby załapać dokładnie co i jak tam się działo. Ale IE to znęcanie się nad widzem, oglądanie to masochizm, przynajmniej dla mnie. Sądzę, że można to było przedstawić w bardziej przystępny sposób, nie ujmując z nastroju i mroczności, a także zawiłości i ogólnej oniryczności, jest to opinia hobbystycznej oglądaczki filmów. No nie wiem, taki Pies andaluzyjski też szokujący i ciężki, a da się, i zapada w pamięć jak, że hej.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones