czyli s-f w kostiumie komedii. Wiadomo, że komediowy świat rządzi się swoimi, nieraz absurdalnymi lub zgoła niedorzecznymi, pomysłami. Scenarzysta Burzowykamień przekroczył, moim zdaniem, możliwości śmiechu, postanawiając, że życiowy nieudacznik będzie uczył wojskowych nieudaczników Szekspira. Żeby to przynajmniej uczynił w płaszczu satyryka czy paszkwilanta, ale nie - on tak na serio. Wystarczy wyobrazić sobie np. posła Niesiołowskiego w roli wykładowcy we wiadomej szkole w Toruniu - i mamy to samo. Mimo tego idiotycznego pomysłu do połowy nawet da się bez zgrzytu oglądać zmagania DeVitto, potem zaczynają zęby boleć, bo poczynając od rapowania "Hamleta" i patriotycznych wycieczek słownych zaczyna nam się serwować nieznośną amerykańską propagandę, przy której polskie próby PIS-u są zwykłym harcerstwem.