Całkiem niezły, chociaż uważam, że mógłby być milion razy lepszy. Miał potencjał, ale został on źle
wykorzystany. Mroczną atmosferę popsuł nadmiar monologów, a Sarah Bolger została wpisana
na moją listę najbardziej irytujących aktorek ever, za to Lily Cole była największym atutem tegoż
dzieła (ta dziewczyna naprawdę jest nie z tej ziemi).
Film skojarzył mi się z "The Hunger" z 1983 roku, równie subtelny, chociaż The Moth Diaries miał
być raczej skierowany do młodzieży - i według mnie, to był błąd. (Śpiewanie karoke, serio?)