W filmie jest dużo akcji i bardzo dużo zombie. Krwi jest mniej, ale za to było kilka niezłych scen gore np. z amputowaną ręką albo z odcinaniem kawałka ręki u tego murzyna. Wreszcie Danny Trejo dostał jakąś przyzwoitą rolę jak na film z zombie, ale niestety za długo nie zagościł na ekranie a bardzo szkoda, bo był jednym z twardzieli wśród postaci w filmie. Z innych znanych aktorów pojawia się tutaj Ethan Suplee, którego kojarzę i bardzo polubiłem z serialu "My Name is Earl" (polecam, jeśli ktoś nie zna, serial z 2006r, ale ogląda się jak z lat 90). Byłem skłonny do pewnego momentu uznać ten film za jeden z lepszych, ale niestety ilość głupot fabularnych czy to w zachowaniu bohaterów jest zatrważająca. Wszystkich tu nie wymienię, już ich nie pamiętam, a żeby pamiętać to musiałbym podczas oglądania notować każdą głupotę - a przecież nie o to chodzi przy oglądaniu filmu. No ale tych kilku głupot to chociażby pływające zombie albo wspinające się zombie na most golden gate. Innym razem z kolei już zombie nie mogły pokonać siatki ogrodzeniowej. No tak - na most kilkusetmetrowy dadzą radę wleźć, ale siatki już nie pokonają. Kolejny debilizm to pies zamknięty w rozgrzanym na słońcu samochodzie, który był tam zamknięty pewnie ileś dni i bez pożywienia. Albo wątek kobiety w ciąży, ukazany od samego początku filmu, która się kryła przez wiele dni a zamieniła się w zombie od razu po wyjściu z karetki. Po co marnować cenne minuty filmu na to, aby przedstawić jakąś postać i uśmiercić ją od razu przy pierwszej okazji? No albo murzyn, który dał się ugryźć przez zamkniętą kratę w więzieniu, takich scen było kilka w filmie.
Ale ogólnie czas spędzony szybko i przyjemnie. Film z wytwórni Asylum, więc wiadomo czego się spodziewać. Podobny był do innej produkcji Asylum - "Zombie Apocalypse" z 2011. Oceniam na 5/10, choć przez chwilę wahałem się na 6/10. Jednak nie.