Proszę o wyjaśnienie fenomenu filmów z tego gatunku; o przedstawienie przyczyn fascynacji tym odłamem kinematografii; lub jakąś formę konstruktywnej krytyki na jej temat.
W moim przypadku jest tak, że za dzieciaka czytałem komiksy (może nie nałogowo, ale od czasu do czasu miałem w ręku historie o superbohaterach (choć szczerze mówiąc częściej Kaczora Donalda, Goliata czy Kajko i Kokosza), oglądałem też animacje poświęcone superbohaterom (Spider-man TASM, Batman, czy He-man). Teraz więc, kiedy jestem już "duży" to po prostu lubię pooglądać te historie i tych bohaterów lubianych w dzieciństwie na wielkim ekranie.
Sprawia mi to prawdziwą frajdę.
Ale to tylko jeden z kilku gatunków, które lubię. Filmy "superbohaterskie" są dla mnie miłą odskocznią od poważniejszych produkcji, czy głupich komedii.
Rozumiem, że wartość sentymentalna ma duży wpływ na odbiór filmu. Jednak ten fakt nie powinien mieć przesadnego znaczenia przy ocenie filmu, jego wartości artystycznej.
Oh no proszę jaki Pan koneser. Fuj, filmy o superbohaterach, no jak to można oglądać. Wszyscy powinniśmy oglądać kino skandynawskie i wyciągać wartości moralne, co nie? Daj spokój. Filmy o superbohaterach są filmami z których czerpię się rozrywkę. "Krytycy" z kijem w rzyci nie znajdą tu nic dla siebie.
Trach! - Bum! - Sru! - Downej! - Hahaha! - Trach! - Jeb! - Skarlet! - Mmmmm... - Jeb! - Downej! - Hahaha! - Sru! - Sru! - Downej! - Hahaha! - Skarlet! - Mmmmm... - Jeb! -Downej! - Hahaha! - Hahaha! - Jeb! - Sru! - Ojej! - Bum! - Downej! - Ojej! - Srusrusru! - Nasi górą!
Proste i jakże chwytliwe... Sprawdza się w 100%!
Dobre pytanie. Ja kompletnie nie siedzę w komiksach, nie moja bajka i nigdy nie miałam ich skąd mieć więc o żadnym sentymencie nie ma mowy ale od 2 lat śledzę wszystkie produkcje Marvela i co prawda niektóre są lepsze, niektóre gorsze ale fanom się podoba, mają zabawę i wylewają miłość do postaci więc formuła się spisuje. Szkoda, że żaden z tych filmów nie umie skupić uwagi widza na dłużej ani obronić się osobną wizję (no może z wyjątkiem Kapitana Ameryki i Zimowego Żołnierza - tu robota braci Russo zrobiła na mnie wrażenie, zarówno podejściem do tak nudnej postaci jak Kapitan jak i realizacją - ten film ma jedne z najelpszych scen akcji jakie ostatnio widziałam w kinie) ale gdyby tak było wtedy fani komiksu nie byliby zadowoleni i byc może sukces kasowy nie byłby tak wielki (jak było to w przypadku Batmana Nolana który zachwycił krytyków ale niekoniecznie fanów komiksu). Na pewno Marvel zmienil oblicze kina bo 10 lat temu zbudowanie tak olbrzymiego, pełnego powiązań i wzajemnych relacji uniwersum filmowego raczej się nikomu nie śniło. A jednak się udało.