oj tak - ta sprawa z bronią - absurdalna ... nie rozumiem też tej ucieczki ... na miejsce zbrodni. jeszcze jako tako da się wytłumaczyć poziom agresji głównego bohatera - kiepska praca, dziewczyna, która pewnie go zostawi, zepsuty samochód, który krzyżuje mu plany itd.
jestem rozczarowana, nie wiem za co ten film zdobył nagrody .......

Mieszkałem przez jakiś czas w USA i wiecznie wkur*iony Byron jest klasycznym przykładem mentalności "afroamerykanina".
Oczywiście nie można generalizować, ale widziałem sporo ludzi zachowujących się jak Byron.
Ogólnie film mi się podobał. Również klimat zaściankowej subkultury ludzi z małych miasteczek pośrodku niczego został pokazany idealnie. Końcówka co prawda trochę naciągana ale da się przeżyć.

w stanach jak czarny widzi policję to ma odruch automatyczny ucieczka :P mnie tam film się nawet podobał. Jak na debiut, mały budżet to spokojnie 7/10 mogę dać.
Ale z tego co widzę to ludzie zawsze patrzą na kino ze złej perspektywy i porównują taką mała produkcję do jakiś jebitnych superprodukcji.
Do wszystkiego trzeba znaleźć miarę.
Pozdro

ale tu nie chodzi o budżet - zauważ że nie zwróciłam uwagi, że mi brakuje kaskaderskich wyczynów i efektów specjalnych ;) nie przeczytałeś chyba też uważnie - NIE napisałam że dziwne że bohater ucieka przed policją, tylko dlaczego ucieka na miejsce zbrodni? Fajne w tym filmie było jedynie to, że złość bohatera powoli wypełnia i widza, tylko że widz wybiera sobie inną "ofiarę" - głównego bohatera ;)

a że superprodukcje potrafią być tylko "filmem o efektach specjalnych" - to kolejna sprawa ;)
jednym słowem gdy chce się stworzyć film ukazujący jakiś problem społeczny, obyczajowy, pokazać pewną historię to budżet nie ma tu nic do rzeczy ;)

jakbyś była człowiekiem związanym trochę z tworzeniem filmów nie krytykowałabyś od tak.

nie chodzi o Ciebie ale o wszystkich, 5,7 za debiut to trochę ostro, bo film jest co najmniej niezły

jak to po co ona to zrobiła? myslala, ze on upadnie na ziemie czy cokolwiek, zawsze tak jest na filmach - a tu nie wyszlo.
A co do Stuarta mam nadzieje, ze jednak nie zginal, bo byl najlepsza postacia w claym tym filmie..

w sensie został tylko ranny, nie wiemy czy umarł

zgadzam się z opinią o Stuarcie :)

w jednej kwestii: to nie była ta sama spluwa

Czepiasz sie na sile gosc mogl byc w szoku i pozatym roznie ludzie reaguja w roznych sytuacjacy, czepiac mozna sie kazdej po koleji np. Wyjatkowo glupiej "Pily" ktorej kazda czesc jest jedna wielka brednia a ten film jest nieprzewidywalny nijak nie da sie zgadnac co sie wydarzy i za to wielki plus

Jeśli byś używał(-a) języka polskiego, to może bym uwzględnił twoje "argumenty".

btw ładnie ocena tego filmu poleciała w dół, chyba mój temat trafił na podatny grunt i zasiał pole nieprzychylnych ocen. Jestę trędseterrę ;-)

wkurzienie Byrona uzasadnione, wkurił się np. gdy Stuart się na niego gapił w barze, nie wiedział że nie ma złych zamiarów, wkurił się gdy mechanik go stuknął na kasę, potem gdy okazało się , że samochód jest spiepszony a nie naprawiony - czy naprawdę uważasz że w tych sytuacjach nie miał prawa się wkurić?

Wku*wienie tak, ale do pewnego stopnia. Wszystko w jakichś normalnych granicach, a nie jak psychol albo agresor po litrze wódy... W niektórych sytuacjach wyglądało to ok, ale czym późniejsze, tym bardziej niedorzeczne, a nawet naciągane, nieadekwatne do sytuacji i dlatego dla mnie nierealne.