film jest tak totalna bzdura, ze glowa mnie w kinie rozbolala. takiego gniota to dawno juz nie widzialam, choc ogladam duzo nienajlepszych-filmow-robionych-dla-glupich-Amerykanow.
efekty specjalne sa zenujace - na przyklad scena w "dziurze" w ziemi wyglada jakby byla nakrecona w studio, gdzie zabraklo kaski na rekwizyty (a nie powinno byc wlasnie tego widac - w koncu kino to magia, czyz nie?).
poza tym w filmie pojawiaja sie nielogicznosci, przeskoki i tanie chwyty (patrz wieloryby)
na dodatek pretensjonalna i egzaltowana gra aktorska...
eh, szkoda gadac. zamiast sie zrelaksowac przed sesja, zdenerwowalam sie, bo popcorn byl za slony ;)
re:
no...co ja moge wiedziec o filmach?
powiedz mi, napewno wiesz.
powiedz, juz sie nie moge doczekac...
Juz mówię :)
Gdybyś cokolwiek wiedziała, to nie poszła byś na ten film przed sesją....
Do relaksu to on sie raczej nie nadaje.....
To tak jabkby 10-letnie dziekco posłać na Hannibala.
Wiem, że zdanie ludzi na temat tego filmu jest podzielone, ale jak ktoś szuka najmnieszych uchybień w filmie oglądając go pierwszy raz to sam sobie go obrzydza. Ja ich nie szukałem i film mi sie podobał.
Powiedz mi tylko co takie go taniego było w scenie z wielorybami ???