Oczywiście wiadomo że Czas Apokalipsy jest luźnym zaczerpnięciem z Conrada ale jednak podróż w górę rzeki to podróż w górę rzeki. Coraz większy strach, trwoga. Który Kurtz jest lepszy który Marlow hhehe niewiem.
Jak dla Mnie to Jądro Ciemności Roega jest lepsze od filmu Coppoli, to samo tyczy się aktorów :)
popieram cosmo villa, w sumie to czas apokalipsy to bardzo bradzo lużna adaptacja, zostały pominięte najbaradziej wartosciowe momenty ksiażki jak np spotkanie z narzeczoną Kurzta
Chyba cię cycki swędzą, że takie brednie wypisujesz. Bez porównania „Czas Apokalipsy” jest lepszym filmem. Ta wersja jest w prawdzie wierniejsza książce, ale nie ma takiego klimatu jak film z 1979 roku. Poza tym „Jądro ciemności” (mowa o filmie) jest raczej nudne a „Czas Apokalipsy” ogląda się jednym tchem, mimo że jest prawie dwa razy dłuższy. Co się tyczy aktorstwa to przy całym szacunki do Malkovicha ale do Brando mu daleko jeśli chodzi o sposób zagrania Kurtza jak i całokształt twórczości.
A co swędzi ciebie, że nie możesz zrozumieć, iż komuś bardziej się może podobać film z Malkovichem ? Ja tam oba filmy cenię, z tym może, że Marlona akurat nie lubię - jest to dla mnie człowiek, który całe życie gra jedną i tą samą rolę, i po prostu mnie nudzi patrzenie po raz piętnasty na to samo w jego wykonaniu (choć, swoją drogą, wykonanie to jest wyśmienite).
Adaptację powieści nazywa się ekranizacją, więc nie zgadzam się z tym co mówisz, że wypowiadasz się o tych pojęciach w dwóch różnych znaczeniach. Adaptację Coppoli można nazwać bardzo luźną interpretacją (wariacją artystyczną reżysera). Film "Jądro ciemności" bardziej skłania się ku ilustracji utworu. Nie powinniście byli dyskutować o tym, który z filmów jest lepszy - bo to kwestia gustu (poza tym, film Coppoli zdobył bardzo wielka popularność i pewnym jest, że ma wielką wartość artystyczną). Wasza rozmowa nie powinna się również w żaden sposób skupiać na tym, który film lepiej obrazuję książkę, ponieważ odpowiedź jest oczywista - "Jądro ciemności". Należy pamiętać, że dzieło literackie Conrada było inspiracją do stworzenia obrazu kinowego Coppoli i zbędnym jest jakakolwiek dyskusja o tematyce porównawczej obu tych dzieł kinowych. Mi bardziej podobał się film Coppoli, jednak nie narzucam nikomu swojego zdania.
Bardzo nie lubię ustawiania w „boksach” dwóch filmów. W tym jednak przypadku napisze bez wahania: „Czas Apokalipsy” jest wybitniejszym filmem. Co się tyczy samej roli Kurtza to podpisuje się pod moim poprzednikiem, podkreślając przy tym że John jest wspaniałym aktorem ale Marlon Brando to geniusz a Kurtz w jego wykonaniu to jedna z najwybitniejszych kreacji w historii kina (choć fizycznie w tym filmie pojawia się tylko na chwilę)
"Czas Apkalipsy" to wybitne arcydzieło, a "Jądro Ciemności" to po prostu niezłe zilustrowanie bardzo dobrej książki. Bez umniejszania talentu Malkovicha i Rotha, ale ich role są nie do porównania z Brando i Sheenem.
Poza tym na "Jądrze..." trochę już pod koniec przysnąłem z nudów, a od "Czasu..." nie mogę ślepi oderwać za każdym razem jak to oglądam. To jeden z najwybitniejszych filmów jakie powstały. "Jądro Ciemności" nie jest w sumie złe, ale to raczej film rzemieślniczy niż artystyczny gigant jakim jest film Coppoli.
Powiem tak. Wybitniejszym filmem z genialna rezyseria jest Czas apokalipsy. Jednak Jadro ciemności Roega nadrabia wiernością Conradowi. W czasie apokalipsy raziły mnie pewne odstepstwa od opowiadania Conrada.
Co do pojedynku aktorskiego Kurtzów.. Mysle ze dla mnie są na remis...
Copola niesety nie wstawił do filmu narzeczonej Kurtza.. To watek który jest niezykle wazny dla interpretacji dzieła ( a takze zdradza polskosć Conrada ;) )
Roeg stara się dotrzymać kroku Conradowi, co mu się średnio udało, moim zdaniem. Coppola natomiast postanowił pójść trochę innym tropem, co spowodowało rozszerzenie wątków i na wzrost znaczenia ostatecznej wymowy. Dlatego wydaje mi się, że jako adaptacja Czas Apokalipsy jest lepszy,
Dwa zupełnie inne filmy, nie sposób ich porównywać. Jak ktoś już napisał Czas Apokalipsy to adaptacja, a nie ekranizacja, swoista wariacja Coppoli na temat Conrad'owskiego Jądra Ciemności.
Bez wątpienia Cza Apokalipsy jest filmem lepszym, to jedno z największych dzieł kina, a ekranizacja Jądra Ciemności nic nie wniosła do kinematografii...
Co do aktorstwa, no comments...
Malkovich lepszy od Brando??? Hahaha!!!
Doceniam go i sam go lubię, ale ludziska, proszę... Nie ma on szans przy Wielkim Mistrzu Marlonie!
Dwa zupełnie inne filmy, nie sposób ich porównywać. Jak ktoś już napisał Czas Apokalipsy to adaptacja, a nie ekranizacja, swoista wariacja Coppoli na temat Conrad'owskiego Jądra Ciemności.
Bez wątpienia Cza Apokalipsy jest filmem lepszym, to jedno z największych dzieł kina, a ekranizacja Jądra Ciemności nic nie wniosła do kinematografii...
Co do aktorstwa, no comments...
Malkovich lepszy od Brando??? Hahaha!!!
Doceniam go i sam go lubię, ale ludziska, proszę... Nie ma on szans przy Wielkim Mistrzu Marlonie!
No nie przesadzaj... Akurat ja Malkovicha cenię nawet trochę bardziej niż Brando.. Zagrał trochę więcej znakomitych ról. Brando zagrał super w Ostatnim tangu, Bunt na Bounty i Czasie apokalipsy, no i może w Ojcu chrzestnym. Dla mnie obaj ci aktorzy sa na rownym poziomie.
Fidelio powiem ci szczerze, że Malkovich kryje się przy Brando. Wymieniłeś kilka filmów Brando pomijając chyba dwa najważniejsze po "Ojcu chrzestnym", mianowicie "Tramwaj zwany pożądaniem" i "Na nabrzeżach". A Malkovich miał kilka bardziej udanych filmów, ale legendą nigdy się nie stał. Nie odbierajmy mu jednak wielkości. Mimo wszystko Brando wygrywa 2:0, i jako Kurtz, i jako aktor ogólnie.
Czas Apokalipsy zdecydowanie jest lepszy,jednak jak już pisano-jest to bardzo lużna adaptacja przez co bardzo wiele rzeczy z książki jest zmienionych/pominiętych... Aktorstwo.Hmmm w sumie w obydwu filmach nie jest źle, jednak zdecydowanie Martin Sheen. Brando jest aktorem wyśmienitym więc o tym nie musze mówić, choć w filmie pojawia oczywiście pojawia sie na bardzo krótko,jednak jest to mistrz...
Dla obejrzenia bardzo dobrego filmu-Czas Apokalipsy
Dla obejrzenia filmu zamiast czytania książki-Jądro Ciemności-proste;]
Coz, ja jednak uwazam, ze najlepiej obejrzec oba filmy i przeczytać ksiązkę. Bo warto. :)
Przede wszystkim - żadna ekranizacja (czy też adaptacja) nigdy nie zdoła dorównać literackiemu pierwowzorowi. Literatura i film to dwie różne dziedziny sztuki, a jeżeli ktoś traktuje tę kwestię jedynie w kategoriach: lektura szkolna - ściąga do lektury, to bardzo mi przykro.
A jeśli chodzi o adaptacje "Jądra ciemności": o gustach się nie dyskutuje, ale ja (przyznaję się bez bicia) autentycznie przysypiałam na "Czasie Apokalipsy" z 1979, zaś na myśl o "Powrocie" przez długi czas dostawałam wysypki... Film jest arcydziełem, a jakże, skoro wszyscy tak twierdzą, lecz "Jądro ciemności" zrobiło na mnie osobiście większe wrażenie. Jest to, uważam, bardzo dobra ekranizacja, lepiej oddająca wymowę noweli Conrada. "Czas Apokalipsy" to mimo wszystko przede wszystkim film o wojnie, kwestie filozoficzne schodzą tam na dalszy plan wobec obrazu konfliktu wietnamskiego.
Przede wszystkim - żadna ekranizacja (czy też adaptacja) nigdy nie zdoła dorównać literackiemu pierwowzorowi.
Z tym sie nie zgadzam. Jest trochę adaptacji ktore dorownały literackiemu pierowowzorowi, a nawet niektore go przewyzszyły.
Czas apokalipsy.. Nie wiem jak mzona sie na nim nudzic. To prawzdiwe arcydzielo, a arcydzieła nie są nudne.
Co do Jadra Roega to sie zgadzam. Faktycznie lepiej przezkazuje przeslanie Conrada niz Czas apokalipsy.
Dużo czasu minęło od mojej ostatniej wypowiedzi w kwestii adaptacji filmowej Conrada, ale chciałabym coś sprostować - nie dla tamtej zadawnionej dyskusji, ale z powodu zwyczajnej uczciwości. Bo o ile wciąż wysoko cenię "Jądro ciemności" Roega, to mój stosunek do "Czasu Apokalipsy" uległ skrajnej przemianie.
Film oczarowywał mnie stopniowo. Od otumaniającej nudy, o której już pisałam, aż po niewysławialny zachwyt i wszechogarniające wrażenie, że cały świat, wszystko, w co wierzymy i co robimy - jest ułudą. Wrażenie tyleż dojmujące, co mroczne, wyzwolone przez szaleństwo, piękno i śmierć, splatające się w jedno na ekranie przed moimi nierozumnymi oczami. Jest w tym obrazie prawda i bunt. Nie wolno sprowadzać go ani do miana ekranizacji książki, ani przykładu kina wojennego, które częstokroć zawiera w sobie niewiele więcej od garści koszarowych anegdot i latających w powietrzu części ciała. Ja popełniłam ten błąd - mea culpa. Na szczęście miałam szansę go naprawić - inaczej straciłabym możliwość obcowania z kawałkiem prawdziwej sztuki, sztuki przez duże SZ, niebezpiecznie ocierającej się o filozofię. Radzę więc niedowiarkom: jeśli "Czas Apokalipsy" ci nie spodobał się, to znaczy, że powinieneś obejrzeć go po raz drugi: oczyścić umysł, zamknąć w szafie każdy nakaz prawny, moralny oraz religijny i późną nocą, w samotności, kolejny raz odbywać tę podróż w górę wielkiej rzeki... I zabieg ten powtarzać aż do skutku.
To właśnie ten różny od książki "Czas Apokalipsy" lepiej przenosi na ekran to, co Conrad zawarł w książce. Film ten jest rozbudowaną wersją "Jądra Ciemności". Coppola, zmieniając postacie, sposób bycia bohaterów, czas akcji, zachował to, o co w oryginale chodzi. Jest to w dalszym ciągu symboliczna podróż w głąb siebie, odkrywanie ludzkiej natury.
Wracając do pierwszego postu: Malkovich zagrał świetnie Kurtza, ale Brando jest nie do pobicia (w połączeniu z tym półmrokiem, w którym się cały czas znajduje, daje obraz Kurtza takiego, jakim powinien on być). W "Czasie Apokalipsy" nie ma Marlowa, jest Willard.
Czas apokalipsy tylko cześciowo oddaje to, co chciał powiedzieć Conrad. Coppoli bardziej chodziło o wojnę i jej krytykę .
Jądro ciemności Roega idelanie przekazuje przesłanie Conrada. Coppola dużo pozmieniał w tej historii. Oczywiście Czas apokalipsy jest arcydziełem i filmem lepszym, ale nie zgodzę się,ze całkwoicie wiernym Conradowi.
Np. brakuje mi tu ewidentnie finałowej sceny Jądra vciemności. Brakuje tu Czasu eapokalipsy w ogóle niezwykle waznego wątku miłosnego. Kurtz ma zupełnie inne motywacje, jest żołnierzem.
A taki sceny jak te z kroliczkami z Playboya to na pewno nie są z ducha conradowskie. Owszem Copolola utrzymał klimat powieści, ale bardzo duzo pozmieniał.
Trzeba też brać pod uwagę ze Jadro ciemności Roega to film telewizyjny. Mały budzet nie pozwoił na zbyt wiele.
Jeżeli patrzeć na Czas Apokalipsy jedynie od tej zewnętrznej strony, to rzeczywiście jest to zupełnie co innego niż w książce. Jednak myślę, że to kiepskie podejście. Chodzi mi o to, że w filmie skupiono się na przesłaniu książki, symbolach, a nie na samej opowieści! To, że Kurtz (w adaptacji) jest żołnierzem nie przeszkadza mu w tym, żeby dojść do tych samych wniosków, odnośnie swojej natury, co Kurtz książkowy! Odbieram film Coppoli bardziej jako film opowiadający o zgłębianiu natury człowieka, niż film wojenny. Czas Apokalipsy dzięki temu pokazuje uniwersalność treści, zawartych w książce Conrada. Przecież przeniesienie akcji w inne miejsce, nie oznacza zmiany charakteru całości!
Dziwią mnie trochę wypowiedzi niektórych osób, mówiących, ze film Roega "trochę przynudzał". Oczywiście uważam, ze osoby piszące na tym forum najpierw przeczytały "Jądro..." a dopiero potem obejrzały filmy. Jak już wcześniej było powiedziane,a z czym się zgadzam, film Roega był bdb adaptacją oddającą ducha Conrada. A z tego wynika, że tym osobom książka także się dłużyła.
"Jak już wcześniej było powiedziane,a z czym się zgadzam, film Roega był bdb adaptacją oddającą ducha Conrada. A z tego wynika, że tym osobom książka także się dłużyła."
Jeśli dobrze zrozumiałem: film uważam za słaby, więc dłużyła mi się książka? Oryginalne stwierdzenie, podoba mi się.
Film Roega jest, według mnie, po prostu słaby, nie oddaje ducha książki. A to, że jest nakręcony w bardzo wierny lekturze sposób, nie wystarcza, żeby był dobry.
Wg mnie film Roega jest dobry i oddaje ducha Conrada. Dlatego nie powinien się dłużyć. Film nie jest dla każdego, zwykły widz - fakt może usnąć. Ale osoba zaczytana w Conradzie odbierze zupełnie inaczej ten film i nie zauwży żadnych dłużyzn.
Przykład:
W Ostatniej licealnej mieliśmy omawiać "Jądro", co mnie z resztą ucieszyło. Zaproponowałam, ze przyniose film. I przyniosłam. Pierwszy i ostatni raz. Wszyscy spali, jedli, rzucali papierami etc. a sama polonistka uważająca się za wielką fankę Conrada wyłączyła film tuż po smierci Kurtza, a przed sceną z narzeczoną, mówiąc (!) ze "wystarczy i Sandro, wybacz, ale jeszcze nigdy się tak nie wynudziłam". Kpina!
Czy już rozumiesz co mam na myśli?
Dla mnie, to właśnie osoba zaczytana w Conradzie szybciej stwierdzi, że film jest nieudany. Po prostu zna wartość książki.
A co do samego oglądania filmów w klasie, to nie dziw się specjalnie, że nikt nie ogląda. U mnie nawet na bardzo dobrych filmach zainteresowanie było słabe! Tak to już jest, to nie wina filmu.
Szczerze mowiac dziwie sie, ze wszyscy (pomimo uznania dla wyzszosci pana Brando) zachwalaja kreacje Kurtza w wykonaniu Malchovicha. A gdzie ta jego conradowska boskosc? Gdzie moc glosu? Nie wyczuwa sie w nim, ani mroku (przez co ostatnie slowa: horror, horror nie wywoluja takiego efektu jak w ksiazce), ani sily, ktora potrafil zniewolic proste tubylcze umysly. Nie zapominajmy tez, ze ksiazka nie traktuje jedynie o ciemnosci w duszy czlowieka, ale jeszcze o nastepstwach kolonizacji i wplywie wladzy na kolonizatora. Dlatego Coppolowska kreacja Kurtza jest nieporownywalnie lepsza, a sam film "Czas apokalipsy" lepiej oddaje klimat Conrada.
ile osob tyle wrazen, ten film wczoraj przypadkiem obejzalem na TCM i tyle moge powiedziec ze ma wspanialy klimat, inny niz a czasie apokalipsy, chodz w samym filmie nie dzialo sie za duzo sam ten mroczny magiczny klimat trzymal mnie caly czas za gardlo bardzo pozytwmnie oceniam film
o wiele bardziej podoba mi się Jądro Ciemności, ma bardziej ciężką, ponurą atmosferę; Tim Roth i Malkovich zagrali genialnie
Nawet nie oglądałam "Czasu...", ale "Jądro..." bardzo mi się spodobało. Od razu pochłonęłam książkę. John Malkowich był wspaniały jako Kurtz, a Tim Roth jako Marlow. Atmosfera noweli zdaje się została oddana dokładnie. Bardzo dobra ekranizacja.
"Jądro Ciemności" jest po prostu adaptacją książki, "Czas Apokalipsy" to coś więcej. To mroczna wizja osadzona w płynącej z książki treści. Oprócz książki Conrada użyte zostały inne dzieła, np. "Złota Gałąź" Frazera, w której opisane są m.in. rytuały nieucywilizowanych ludów. Coppola w filmie czerpie ze starych wierzeń, jak choćby w końcowej scenie rytualnego mordu. Poza tym mamy w filmie wiele niesamowitych scen, których w "Jądrze Ciemności" nie ma. Przykładem może tutaj być zażycie LSD i przypatrywanie się bombardowaniu, stwierdzając, że jest piękne. Dlatego ciężko mi pojąć, jak ktoś nie dostrzega takich rzeczy i porównuje klimat tych filmów. I myślę, że to nie jest kwestia gustu tylko umiejętności obiektywnej oceny.