Political fiction pełną gębą na podstawie teorii spiskowej Jima Marrsa. Wsadzić to do reczywistego zdarzenia i mamy papkę z miksera. Wiedziałeś, że amerykanie co do wątku JFK mieli też swoją "komisje macierewicza"? 10 lat po zdarzeniu komisja senacka stworzyła innych strzelców na podstawie dźwieku strzelajacych z tłumików motocykli.

heh, no coś ty, nie miałem o tym zielonego pojęcia! w ogóle kwestie prawdziwości bądź nieprawdziwości powstających z prędkością światła albo jak grzyby po deszczu wyrastających a stwarzających złudne poczucie wtajemniczenia teorii spiskowych są mi zupełnie obojętne, chyba nawet jakoś szczególnie się nad nimi nie zastanawiam, patrząc na podobne filmy dostrzegam jakąś prawdę w bohaterach, w postawach, niejako w samych tylko ich dążeniach do niej, w kopaniu, w drążeniu, w kwestionowaniu autorytetów (mówiąc słowami leary'ego), zapraszaniu do myślenia, odrzucaniu pewników i tak dalej.. słabo pamiętam co tam szeryf costner ostatecznie twierdzi i w jaki sposób to argumentuje tak jak niewiele mnie obchodzi - że powołam się na absolutnego klasyka w tym temacie - czy chłopak z Dwunastu Gniewnych Ludzi lumeta zabił czy nie zabił tę dziewczynę, to właśnie nie ma być jasne, ale sama figura wspaniałego szeryfa fondy - to powolne i konsekwentne odrzucanie tego co nie jest pewne - jest dla mnie o wiele ciekawsze - mogę tego dotknąć, mogę to sprawdzić na sobie, kwestie zamordowania prezydenta na rozkaz pentagonu są gdzieś tam, hen hen, daleko poza horyzontem mojego doświadczenia..