Fabuły kompletnie brak, no ale trudno. Obsada to na pewno Eckhart i Nighy in plus, a z drugiej strony frędzel Courtney, który nie zagrałby nawet drzewa. Oczywiście do tego cała masa naiwności. Z tego typu filmów znacznie bardziej podobał mi się "Hansel i Gretel".
A jeszcze dużo lepszy jest Van Helsing, też z motywem "ożywiania" wielotysięcznej armii, tylko księcia demonów zastępuje Dracula. Pod tym względem bardzo podbne filmy (nawet frankenstein też jest :P), a tamten to jest chyba najlepszy z "tego typu" filmów, jaki obecnie mi przychodzi do głowy...