Zgadzam się z autorką topiku. Wersja kinowa, którą chciałam z uporem maniaka zobaczyć, okazała się nudna i niedopowiedziana. Chaos i beznadziejna, wyblakła, anemiczna aktorka w roli głównej. Zawiodłam się na całej linii, a i wynudziłam przy okazji. O wiele lepsza jest wersja serialowa z 2006 r., puszczana kiedyś na tvn style.

Rzeczywiście ta najnowsza ekranizacja wypada średnio, a porównaniu z serialem BBC z 2006 r. wręcz słabiutko... Niestety brakuje tych emocji, napięcia między Jane i Edwardem, które udało się uzyskać w serialu... Można zachwycać się zdjęciami, wspaniałymi plenerami, ale tak naprawdę większość z nich widzieliśmy już w produkcji BBC. Część scen jest wręcz niemal identycznych jak w produkcji BBC, przez to czar oryginalności pryska... Te same sceny tam chwytały za serce (oświadczyny Edwarda), przerażały (pożar) kiedy trzeba, wzruszały z ogromną mocą , a tu całość nie działa. Ścieżka dźwiękowa jest praktycznie niezauważalna, a w serialu muzyka "niosła" wiele scen i zapadała w pamięć. Tak naprawdę tę wersję warto zobaczyć dla Judi Dench jako Pani Fairefax, broniłbym także Fassbendera. Jego Rochester nie jest tak szalony i cyniczny jak w interpretacji Toby Stephensa, ale ma "coś" w sobie. Wasikowska niestety nie była w stanie dorównać Ruth Wilson. Jest za ładna (rysy twarzy, figura itp.) i nie urzeka tak jak Ruth. Wilson jest idealną Jane i kropka :)

Serial z 2006go jest rewelacyjny..romantyczny..tajemniczy,mroczny,kiedy ma trzymać w napięciu,trzyma,kiedy ma poruszać,porusza.Aktor w roli pana Rochestera-rewelacyjny..Natomiast najnowsza adaptacja Jane Eyre,to słabizna..nie pomogła Mia Wasikowski ani Michael Fassbender,którego bardzo lubię.Film jest płaski,przedstawia histroię mocno po łebkach..Na dodatek ostatnio czytałam książkę i mozna śmiało powiedzieć,że wersja serialowa jest najwierniejszym odzwierciedleniem tej jakże urokiliwej powieści.

ja właśnie jestem w trakcie oglądania serialu, ciekawi mnie jaka wersja wg Was najlepsza

popieram dzisiaj zaczęłam oglądać przez godzinę a później zrezygnowałam Jane Eyre z 2011 nie ma tego czegoś co z 2006 tej pasji namiętności między aktorami a tutaj aktorzy drętwi Edward nie ma tego czegoś co Edward z 2006 roku.
Zdecydowanie polecam serial

Dla mnie to wszystko było takie jakieś wyblakłe.....

pozdrawiam