Goście, którzy mają za zadania trwać na stanowisku w bezruchu przez cały dzień, zachowywać zimną krew w każdej sytuacji i ufać swojemu spotterowi.
Snajperzy przedstawieni w filmie to ich przeciwieństwo, kłócą się jak małe dzieci i desperacko próbują zdobyć fraga, ale nie ma się co dziwić, w końcu są wybierani na zasadzie "bierzmy silniejszego", a sierżant zamiast trzymać ich żelazną ręką sypie żartami i ogólnie jest tym dobrym koleżką.
Kiedy główny duet zakrada się do budynku, dwóch oficerów jak na komendę wchodzi na wieżę. Nie lubię takich uproszczeń w filmach wojennych.
I to całkowicie moje zdanie, nie podobała mi się tępa mentalność żołnierzy "walenie, walenie, walenie". Rozumiem, że gorąco, nuda, no ale tak za grosz kreatywności w wolnym czasie? Poker, siatkówka plażowa, kącik amatorów kolejek elektrycznych. Cokolwiek.
No i kolejnym minusem jest wciśnięcie dużej dawki propagandy do sceny, gdzie płonie ropa, kwestie były sztywne i oklepane do granic.
Mam bardzo mieszane uczucia i zastanawia się, jak go ocenić.