Po emisji dokumentu niebywale ciężko było wstać z fotela i wyjść z kina. Przez kilka kolejnych dni nie mogłam przestać myśleć o obrazach z filmu, wojnach, istocie człowieczeństwa, niesprawiedliwości, przenikliwym bólu, o tym jak bardzo świat cierpi na brak empatii.
Kiedy wyszłam z kina i szłam jedną z głównych ulic Kopenhagi, po drodze mijałam bezdomnych zawiniętych w koce z kubkami kawy z Burger Kinga. Pierwsze co przyszło mi do głowy, to myśl, że niemal każda osoba przedstawiona w filmie oddałaby wszystko, by móc być na miejscu bezdomnego z Kopenhagi...