„Krzysztof Kieślowski przysłał mi kiedyś kilka serdecznych zdań, pośród nich takie: "Cenię pana za powagę i poczucie humoru". Jako pierwszy zauważył tę podwójność, w której nie ma sprzeczności. Poczucie humoru i uważność. Kombinacja tych dwóch żywiołów może dać film niezwykły. Taką miałem rachubę pisząc "Jasminum". No i oczywiście jeszcze jedną, tę najważniejszą: nacieszyć się uśmiechem widza wychodzącego z kina. "Jasminum", Jaśmin, jedenasty film fabularny. Nawet nie wiem jak napisać; zrobiłem, zrobiliśmy, zrobił się? Po dwóch latach przygotowań, w dwadzieścia osiem dni, za sumę, którą hollywoodzkie kino zużywa na realizację jednej sceny. Dwa poprzednie filmy, "Daleko od okna" i "Pornografia" wzięły się z cudzego zaczynu. W obydwie historie wpisany był smutek, więc by nasycić nim ekran, zużyłem cały osobisty zapas mroku. Teraz patrzę na "Jasminum" i sprawdzam, czy zużyłem na ten film cały osobisty zapas światła i czy nasycony nim ekran daje ten szczególny refleks, który trafia widza prosto w serce i każe się zanieść do domu”
ŚWIAT "JASMINUM"
Dziejące się współcześnie "Jasminum" (łacińska nazwa jaśminu) opowiada historię tajemniczą i magiczną, pełną zmysłowych zapachów, wypełnioną szczególnym światłem, jakie roztacza wokół siebie miłość. Klasztor, w którym toczy się akcja filmu, nie różniłby się od innych, gdyby nie fakt, że trzech mieszkających tam zakonników posiada pewną niezwykłą cechę. Każdy z nich pachnie innym, owocowym zapachem: jeden czeremchą, drugi czereśnią, a trzeci śliwą, a zapachy te mają szczególne właściwości... Pewnego dnia do klasztoru przyjeżdża młoda konserwatorka malarstwa, która otrzymuje zlecenie odnowienia tamtejszych obrazów. Natasza pojawia się w Jaśminowie wraz ze swoją 5-letnią córką Gienią. Urok i dociekliwość dziewczynki wprowadzają wiele zamętu w spokojne dotąd życie mnichów… W tej historii i ludzie i budynki i zapachy mają swoje tajemnice.
JAK POWSTAŁO "JASMINUM"
„Na tydzień przed pierwszym dniem zdjęciowym zamieszkałem na zamku w Niemodlinie. Sam. Właściciel zamczyska zamykał na noc ciężką bramę, a przed odejściem życzył mi dobrej nocy. Dobrej, czyli wolnej od odwiedzin Białej Damy. Osóbka ta zatrzasnęła się w trumnie, w dniu swojego ślubu, kilka wieków temu. W drodze do sypialni, podniecona winem i nawoływaniami ukochanego, skręciła do zamkowej kaplicy i ukryła w stojącej tam trumnie. Weselnicy odnaleźli ją dopiero następnego dnia. Martwą. Niewiele brakowało bym podzielił jej los, bowiem każdej nocy umierałem ze strachu. Za to w dzień pracowałem jak najęty. Ustawiałem kamery, projektowałem sceny, ujęcia i kadry. Wkrótce wpisałem się w zamkową codzienność tak bardzo, że produkcja mojego filmu zapomniał o mnie, a Biała Dama uznała mnie za zamkowego rezydenta. W dwa miesiące później, podczas montażu filmu, odkryliśmy z Wiciem, montażystą białą postać przemykającą za oknem, w tle sceny kręconej w gabinecie przeora Kleofasa.. Dała się sfotografować. Podglądała nas. Naprawdę. I jeszcze jedno zadziwienie. Przed wejściem do cel mnisich kazałem postawić karmniki podobne do ptasich. To w nich brat Zdrówko zostawiał jedzenie dla współbraciszków. Zawieszał nosidło na rozwidlonych kijach wbitych w gliniane klepisko, zabierał puste naczynia, zostawiał pod daszkami zupy i kompoty. Na dzień przed zakończeniem zdjęć kije... zakwitły. Tak, tak. Mam na to pięćdziesięciu świadków. Całą ekipę filmu. Zakwitł też płotek okalający stawek w celi brata Czeremchy.. Bez światła. Dwudziestego ósmego dnia zdjęć, około północy poprosiłem Cydora, mojego asystenta, by towarzyszył mi w ostatniej zamkowej wyprawie. Przyświecając sobie telefonem komórkowym zeszliśmy do podziemi. Wkrótce dotarliśmy do krypty. Stanąłem naprzeciwko grobów i najciszej jak umiałem podziękowałem duchom za opiekę” Jan Jakub Kolski
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.