Nom, można sie pośmiać. Sześciu żołnierzy wali z karabinów, jadą na nich transportery opancerzone, tysiąc żołnierzy, bossowie i generałowie. A ci walą. Przeciwnicy padają w konwulsjach, robią jakieś fikołki, skoki, a dobrzy tylko rękaw otrą. W końcu przeciwnik w liczbie tysiąca otacza dobrych, ale ci odwracają się i walą już w dwóch kierunkach. Przeciwnik ginie na masę, w końcu główny zły półboss bierze kałacha i jednym strzałem rani jednego z dobrych.
Cieszę się, że już takich filmów generalnie nie robią, choć w latach 90. ich było pełno.