PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=544545}
6,7 201 933
oceny
6,7 10 1 201933
6,8 34
oceny krytyków
Jesteś Bogiem
powrót do forum filmu Jesteś Bogiem

Karykatularno-fabularny

użytkownik usunięty

Karykatura i przeróbka Paktofoniki. Rahim jako przestraszony cieć, Magik jako człowiek, którego nie stać na chrupki i superego Fokusa. Ośmieszony Kaliber, wyidealizowany, śmieszny manager i ośmieszone wydawnictwo. Film o Śląsku, dojrzewającej demokracji i tutorial, jak zarapować zwrotki najlepszego składu w Polsce, rzucając teksty, które każdy zna na pamięć. Ekranizacja reportażu z "Wyborczej" (znanego od 10 lat).

Uczciwie i dobrze zrobiony film powinien zacząć się od "Pijanych Powietrzem", nawiązać do utworu "30.09.2000", pokazać Witten, składanki (pierwsza wersja "CD. Kinematografii"), kulawe freestyle. "Reprezentowice", gdzie każda zwrotka jest coraz bardziej gówniana, a po najbardziej gównianej wchodzi "Magik". Koncert w Spodku jako moment zwrotny, zakończenie, punkt, do którego dąży scenariusz? A kilka koncertów w tygodniu, dawanych wcześniej przez Paktofifkę i składanka/mixtape "Archiwum Kinematografii"? Opole i jakikolwiek wątek hip-hopu, w którym zaczęło uczestniczyć PFK Kompany później? (Najpierw hiphopolo dla mas, później hip-hop dla gimbazy?) Film zakończyłby się na utworze "W guowach". A później można by rzucić "Wstrząs dla mas" i chłopaków mówiących "tak, nagrywajmy to, nagrywajmy to".

Konstrukcja filmu: nie ma składu, jest skład, próbują rapować, średnio im to wychodzi, nagrywają coraz lepiej, dają dobry występ, trudno wydać płytę, ale ją wydają, Magik się zabija, bo świat jest chujowy, koncert w Spodku, bo wyszła dobra płyta. Co mówi to o Paktofonice? Z tego, co kojarzę, to jeszcze nie było "Kinematografii", a każdy na Śląsku wiedział, że będzie. Czuć to w filmie? Nie było w otoczeniu chłopaków ludzi, którzy słuchali rapu? Tylko rodzina, zjeb z wydawnictwa, przegięci metalowcy w jednej ze scen, dożynki przy supermarkecie? Nie było imprez, na których mówiłoby się o rapie i dało zwrotki ludziom, którzy chcą tego słuchać? Znam trochę inną wersję wydarzeń (Mea, Hst, znajomi, którzy kojarzą Magika, Gutek, Jajonasz).

Abradab: "Nie wyobrażam sobie, żeby przy dochodach z płyt i koncertów oraz takim dokonaniu muzycznym nie mieć na chrupki i mieć problem ze znalezieniem wydawcy".

Już "Nielegale" lepiej oddają meritum hip-hopu i tego, co zostało z Paktofoniki od gównianego koncertu w Spodku.

ocenił(a) film na 6

Mogę się pod tym tylko podpisać :) Zabrakło mi w tym wszystkim jakiegoś większego wprowadzenia związanego z Kalibrem, wgłębienia się w klimat, przedstawienia tej magii i fascynacji ich twórczością, jakiegoś głębszego rysu biograficznego głównych postaci, innych przedstawicieli tego środowiska - przecież tam wszyscy się znali (tak BTW, jako wielkiej fance IB i Gutka, najbardziej zabrakło mi jego... aż zdziwiłam się, gdy był wymieniony wśród postaci, ale i tak nie potrafię nawet znaleźć zdjęcia aktora, który go grał). Film poprawny, jakiś klimat ma, aktorstwo niezłe, ale luki w scenariuszu rażą.

użytkownik usunięty
popielica

Dziękuję. :) Dochodzę do wniosku, że pamiętam to kompletnie inaczej. :) Na Paktofonice (pierwszej) czuć całkowicie inny klimat. Na "Archiwum" czuć, jakby to wszystko był żywy hip-hop, a to było już chyba ze 4 lata później. Zauważ, że dużo bitów na Paktofonice było ze środowiska (od kompletnie nieznanych osób, przykładowo "Jestem Bogiem", paradoksalnie w nazwie filmu ;)). Z wywiadów i nagrywek wiem, że to było wtedy dużo ekip, imprez. Osobiście dla mnie "Pijani Powietrzem" byli zwieńczeniem Paktofoniki.

"Jesteś Bogiem" przedstawia tylko problem społeczny, fabularyzowane postaci i model filmowy z każdego filmu o muzykach. Pierwsze utwory, później problemy, później chwała. Ale już "Skazany na bluesa" było fajniejsze fabularnie, choć też fabularyzowane. Mimo to z zagranicznymi filmami o muzykach ("The Doors", "Control" czy "Sid i nancy" :P) bym tego nie zestawiał. Ale filmowy folklor a hip-hop i karykaturalne postaci a dokument? Spieprzyliście, chłopaki. Założę się, że w dobrej produkcji można by jeszcze jakieś archiwalne nagrywki sklecić w utwór na soundtrack. Wu-Tang i po dwudziestu latach ciągle nie ma z tym problemu. ;)

użytkownik usunięty
popielica

Swoją drogą, koncert w Spodku był niejako kolejną wydawniczą porażką (tyle było z tego problemów, że jeszcze kilka lat później był jakiś track na dany temat) i finalnym wysiłkiem po tylu koncertach bez lidera składu. Fokus później mówił tylko, że nareszcie mają to za sobą. Chłopaki przedstawione są jako zostawione samym sobie (nie licząc Gustawa, który na "Kinematografii" nawet nie odebrał telefonu od Maga :d). A IGS Studio, w którym za darmo raczej nie nagrali, gdzie dograł się Fisz (a miała być Mewa), różne kolaboracje? To wszystko można by tak inaczej przedstawić.

Na okładce "Archiwum" ciągle jest scenariusz teledysku autorstwa Maga, który mógłby być jako schiza i jeden z motywów filmu; mam nadzieję, że nikt tego nie skleci we Frapsie. ;)

ocenił(a) film na 6

Prawdę mówiąc PFK, Kaliber, generalnie hh, to nie moje klimaty (IB zresztą też nie, ale Gutek, Banach i reszta ekipy mają w sobie jakąś magię, która przyciąga). Jednak rozumiem ich fenomen, znam w pewnym stopniu ich twórczość. Poza tym uwielbiam klimat koncertowy, tą jedność z tłumem, bliskość zespołu i ten moment, gdy bas jest tak mocny, że czujesz, jak serce wali ci w klatce piersiowej :) I właśnie całego tego klimatu mi zabrakło. Jakiegoś wniknięcia w to, dlaczego ta muza ma taką moc. Dlaczego Magik miał taką siłę przebicia. Dlaczego był taki magiczny, hipnotyzujący. Najlepszą sceną z całego filmu był moment, gdy stał z Rahimem na klatce schodowej i rapował "Plus i minus". To była moc! Ta beznadziejna, paskudna klatka schodowa i ten psychodeliczny rap... I jeszcze ten tekst (a o ile dobrze kojarzę, dotyczył on oczekiwania na wyniki jakichś badań... ten wątek też w ogóle nie został poruszony).
W sumie - sama nie wiem, o czym był ten film. O Paktofonice? PFK nie kończyła się na Magiku. O Magiku? Magik nie kończył, a na pewno nie zaczął się na PFK.

P.S. o taaak, "Control" zdecydowanie miał klimat! Oglądałam go mając naście lat, w małym kinie i do dziś pamiętam te czarno białe ujęcia... "Skazany na bluesa" jest trochę za bardzo uproszczony i schematyczny, ale bardzo dobrze mi się go oglądało i zerkam na niego zawsze, gdy natrafię w TV :)

ocenił(a) film na 6
popielica

BTW, miło poznać to wszystko ze strony kogoś, kto zna to od środka, czuje ten klimat. Szkoda, że twórcom filmu tylko wydawało się, że go czują.

użytkownik usunięty
popielica

dla mnie to temat sprzed lat no ale naprawdę tyle wątków że dopiero kiedy to sobie uprzytomnić widać że ten film jest tak naprawdę ekranizacją części reportażu (który przedstawił wydarzenia w swojej konwencji w momencie, kiedy paktofonika już nie istniała). oprócz tego niespójny: fokus najpierw przedstawiony jest jako narrator, później jest przedstawiony magik w trzeciej osobie a rahim to jakieś nie wiadomo co. ;) no ale mówimy o chłopakach, którym przykro, kiedy mówi się o paktofonice. to tak, jakby mccartneyowi było przykro, kiedy mówi się o the beatles.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones