No niestety mocno się zawiodłem. Długo oczekiwałem, żeby obejrzeć tę mistyfikację i w końcu jak do tego doszło okazała się ona szalenie nudną. Większość zdjęć kręcona była w zamkniętych pomieszczeniach - monotonia, mało muzyki, która miała być wizytówką "nowego Joaquina", ciężko znaleźć zdanie, w którym nie byłoby wulgaryzmów, wiele ujęć gołego penisa i do tego sławetna scena z defekacją na twarz. Bardzo średnie. Poza tym sama forma dokumentu nie jest w ogóle atrakcyjna - żadnych ciekawych ujęć, niewyszukany montaż, kiepski podkład dźwiękowy. Jedynym plusem jest to, że była to jedna, wielka mistyfikacja i tylko pod tym względem jest to udane przedsięwzięcie.