Jestem fanką Joaquina, bo wiem, że jest nietuzinkowym, naturalnym aktorem. A ten dokument porusza dogłębnie. Pokazuje czym tak naprawdę jest show-biznes, jak reagują ludzie na to co przekażą media i jak odnaleźć się w gąszczu sławy.
Pokazuje tez przede wszystkim jak człowiek może się psychicznie załamać i co ze sobą zrobić, a także jak wpływa to na otoczenie i innych ludzi.
Phoenix zyskał w moich oczach jeszcze więcej po tym dokumencie, bo przekonało mnie to w tym, że jest aktorskim geniuszem, gdyż potrafił wykorzystać naiwność mediów i ludzi, by pokazać coś innego i czymś zaskoczyć ludzi. Ryzykował wszystko, ale zrobił to.
Oglądając dokument, myślałam sobie "Boże, gdzie jest uroczy Phoenix z "Gladiatora", albo "Spaceru po linie"?. Wizja Joaquina obrośniętego niczym żul, który rzyga, albo zamawia prostytutki i co słowo przeklina jest diametralnie różna. Ale nie to jest tutaj najważniejsze, lecz przesłanie, które chciał w "I'm Still Here" pokazać.