Film jest do obejrzenia jak wiele tego typu biograficznych produkcji amerykańskich. Chronologia
wydarzeń skupiona wokół kolei losów głównego bohatera, którego zresztą sprawnie
wkomponowano w zachodni model bezkompromisowego kowboja. Człowieka, nie akceptującego
sprzeciwu, idealisty- a w szczególności egoisty, dążącego za wszelką cenę do realizacji marzeń.
Niech jest sobie ta apologia sukcesu. Przywykłem do proponowanych przez amerykańskie kino
wzorców osobowych, jednak jak dla mnie za mało było elementów wskazujących na osobiste
dramaty i krzywdę bliskich. Tak, jakby było to coś zupełnie naturalnego, nierefleksyjnego,
wliczonego w koszta.