PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=124382}
6,6 95 790
ocen
6,6 10 1 95790
5,3 13
ocen krytyków
John Carter
powrót do forum filmu John Carter

Efekty to jedyne co w tym filmie daje radę. Reszta leży na całej lini.
Dobry pomysł został zmiażdżony realizacją.
Pochwała za próbę uwspółcześnienia powieści z początku 20 wieku i zamiast przenosić głównego bohatera na Marsa wrzuconno go w inny wymiar, równoległy do naszego ale poprowadzenie fabuły infantylne na potęgę. Marne aktorstwo, totalny brak konsekwencji (choćby to że tytułowy bohater nie może normalnie chodzić zaraz po przeniesieniu się a potem biega jak gdyby nigdy nic i tylko jak trzeba to skacze jak pocisk Ziemia-ziemia korzystając z mniejszej grawitacji).
Cały czas miałem wrażenie że coś się tam ta fabuła ni kupy ni dupy nie trzymała.
Laboratorium pani Księżniczki w postaci wielkiej, pustej hali i jednego skromnego urządzonka stojącego po środku to jakieś nieporozumienie. Za każdym razem jak Carter zwraca się do niej "pani profesor" sprawiał, że parskałem śmiechem... Pomijając aktorstwo tej pani, która wypadła tam najgorzej. Trochę to takie na poziomie mody na sukces.
A no i największe zaskoczenie w filmie to wątek miłosny między panią profesor a Dżonnym... Normalnie szczęka mi opadła! Nijak nie było do przewidzenia, że od pierwszego ich spotkania, nie skończą żyjąc długo i szczęśliwie...
Generalnie mam wrażenie, że moją opinię na temat filmu napisałem dość chaotycznie, ale jaki film taka opinia. Strach mnie rozdziera bo trójka kumpli, których na to wyciągnąłem stwierdziło, że mam "wpierd...l" a i sam bym sobie "wpierd...ił", gdybym nie lubił siebie...
Jedno jest pewne: NIGDY JUŻ NIE PÓJDĘ NA FILM, KTÓRY REKLAMUJĄ W TELEWIZJI NA POTĘGĘ! Dobre filmy tego nie potrzebują!

ocenił(a) film na 6
neposz_2

Mam dokladnie te same odczucia po filmie. Twoja wypowiedz nie jest chaotyczna, to film jest chaotyczny i dlatego tak slabo wypadl jako calosc. Najbardziej podoba mi sie opis filmu <W niejasnych okolicznościach trafia na obcą planetę.> W tym filmie bylo zbyt wiele niejasnych sytuacji i to ze jest to sci-fiction badz fantasy, to nie ma to zadnego usprawiedliwienia dla filmu. Mialem wrazenie ze rezyser chcial na sile pokazac cala historie kosztem logiki wydarzen.

dabram17

Chłopie,gość co napisał tą książkę zrobił to w 1912r czyli dawno temu dokładnie 100lat.Tak się składa że wtedy ludzie mieli całkiem inną wiedzę niż dzisiaj(no nie mieli jej za dużo)to też wymyślali niestworzone baśnie na dobitkę wtedy nie było ani sf ani fantasy oba gatunki literackie powstały sporo później więc doszukiwanie się naszej logiki i realizmu oraz prawdopodobieństwa wydarzeń jest jednak nielogiczne.Widzę po tych wypowiedziach wyżej że ludzie przed 100laty kiedyś mieli fantazję i wyobraźnię ale nie mieli wiedzy dzisiaj jest całkiem na odwrót..zero wyobraźni i fantazji wszystko ocenia się pod logikę realizm i prawdopodobieństwo pewnie dla tego ilość patentów naukowych w ciągu ostatnich 50 lat spadła o o.3/4 i wg.niektórych naukowców ludziom kurczą się mózgi,i stad pewnie ludzie dzisiejsi nie mają wyobraźni..brakuje miejsca na ten element,a bez wyobraźni ,fantazji nie ma wizji,nie ma pomysłu by coś stworzyć jest tylko logika ,realizm itp.wartości a wszystko co odbiega od norm jest złe ,głupie słabe do kitu,itd...

ocenił(a) film na 6
szarit

OK, ksiazka powstala w 1912 roku, film na podstawie ksiazki 2012. Przeciez wiemy ze adaptacje czy ekranizacje nigdy nie bede a raczej powinienem powiedziec NIE MUSZA byc wiernym odzwierciedleniem pierwowzoru. To ze tracimy zdolnosc do abstrahowania czy fantazjowania (ze 'skurczeniem mozgu') niewiele ma wspolnego w szukaniu logiki w czyms niezrozumialym co sie widzi na ekranie. Idac tym torem rozumowania, mozna powiedziec ze rezyser czy scenorzysta sa przykladem 'kurczacych sie mozgow' bo mogl poswiecic wiecej uwagi, postarac sie zalatac te niedopowiedziane badz niezrozumiale kwestie w filmie (zyjemy w 2012, nie 1912). Jesli chcemy nadwerezac szare komorki to ogladajmy kino ambitne wymagajace glebokich przemyslen, ale ten film to sci-fiction, kino przygodowe nastawione na wartka akcje i dochody od ogladalnosci. Nie mam nic przeciwko filmowi, ale moim zdaniem, jesli film z interesujaca akcja, ma kilka bardzo dokuczliwych dla widza niedopowiedzen, po prostu obniza ocene calosci. To odzucie jest jak jazda samochodem po gladkiej nawierzchni gdzie nagle wpadasz w mala dziure - i co wtedy sie mowi - WTF.

dabram17

Tylko że to jest ekranizacja książka jest podobna do filmu na o.90 i więcej procent.Ekranizacja to jak najwierniejsze przeniesienie materiału książkowego na ekran w miarę możliwości twórców,adaptacja to zazwyczaj swobodna interpretacja materiału książkowego lub innego np. Uciekinier film z Arnim a Uciekinier powieść Kinga poza tytułem i ogólnym pomysłem oraz nazwiskami bohaterów zero wspólnych cech,całkiem 2 inne i odrębne historie które nawet ciężko do siebie porównywać tak są odmienne.Tu mamy wręcz kliniczny przypadek ekranizacji...
Reżyser chciał po prostu nakręcić film który będzie jak najbardziej podobny do powieści nie jego wina że dzisiaj ta powieść wywołuje uśmiech politowania ale jako powieść dla młodych czy film Disneya jest ok.
Z tym mózgiem to nie żart taki artykuł kiedyś czytałam ale widzę od dłuższego czasu że ludzie oglądając fantastykę szukają logiki i realizmu co jest zwyczajnie śmieszne,kiedyś ludzie chcieli się tylko oderwać od rzeczywistości tworząc baśnie i fantastykę dziś chcą realizmu .Na dobitkę zapominają o fakcie że kiedy powstawała ta powieść nie było gatunku literackiego sf,fantasy itd. te powstały później. Za ojca fantasy uchodzi Howard który zaczął pisać dopiero w 2 połowie lat 20,Tolkien zaczął pisać swoje fantasy jeszcze później. JC już wtedy był wydany i to w całości jako cykl.Sf pod tą nazwą zaczęło powstawać dopiero w latach 40 a 50 to okres największego rozwoju i popularności,dzisiaj przydziela się ten cykl do sf ale jego autor nie tworzył nigdy fantastyki naukowej lecz fantastykę ogólną bez podziałów warto może o tym pamiętać oceniając książkę i film..I wg. mnie ten cykl choć dzieje się na Marsie jest jednak fantasy space ,ak Star Wars za dużo niedomówień i braków by włożyć do worka z napisem sf.

ocenił(a) film na 6
szarit

dzieki, ma to sens. Odnosnie rozwoju fantastyki naukowej, trzeba pamietac ze wiele z tych pomyslow pionierow tego gatunku stalo sie badz staje faktem. Moze powolny upadek tego rodzaju literatury wiaze sie z nadmiernym rozwojem postepem nauki , dlatego teraz ciezko jest cos wymyslec, co mogloby zadziwic swoja oryginalnoscia. Moze dlatego obecnie na topie sa motywy postapokaliptyczne badz katastrofalne z zombiakalnymi formami na czele.

dabram17

No miło mi że wreszcie wiesz o co dokładnie mi chodzi...czyli dogadaliśmy się.Z tych pisarzy co mieli wizje Julisza Verne też traktowano jak pisarza fantastycznego a dziś można stwierdzić że wszystko co napisał istnieje i to jeszcze bardziej zaawansowane niż on sam myślał.Zgodzę się dzisiaj człowiekowi ciężko wymyślić coś nowego iorginalnego.Jakiś czas temu czytałam artykuł że o ile w 19w ilość patentów i odkryć naukowych była ogromna i ta liczba rosła tak do ok.lat 70 zeszłego wieku od tamtej pory ilość nowych odkryć spada i to drastycznie w dół stąd przypuszczenia niektórych naukowców że człowiek osiągnął już maksimum możliwości swojego rozwoju(mózgu) a czy to prawda okaże się w przyszłości...Faktem jest jednak że branża filmowa i nie tylko cierpi na brak nowych pomysłów i stale wraca do tych starych sprawdzonych wzorców odkurzając stare pomysły i tylko od talentów i uzdolnień nowych twórców mamy hit lub gniot..Co do wątku zombie itp epidemii to też stary pomysł z 1954 roku ze sławnej już książki "Jestem Legendą "zakręciła G.Romero i tak zaczęła się epidemia zombie.. i podobnych tematów...
Dlatego proszę bez takiego potępienia dla tak starych powieści i filmów,co chcą je przedstawić,więcej luzu przy oglądaniu a nie oglądam i włączam mój komputer(mózg) i doszukuję się błędów logicznych i innych nieprawidłowości oraz nierealnych rzeczy a to przecież takie właśnie miało być...Trzeba umieć dać porwać się temu czarowi baśni,a nie tylko logika...zwłaszcza ze logika działa na obszarze zamkniętym jak nie ma wszystkich danych to podaje błędne wyniki stąd też liczy się szersze spojrzenia na coś obojętnie książka czy film itd..a z tego jak widzę wielu ludziom dzisiaj brakuje tego szerszego spojrzenia...
p.s.Możesz podać gdzie znalazłeś Ravena?bo ja nigdzie nie trafiłam a mam smaka...

ocenił(a) film na 6
szarit

Raven ogladalem wczoraj w kinie w Manchester. A odnosnie starej sci-fiction czy fantasy, w moim przypadku jest tak, ze w miare jedzenia rosnie apetyt. Kiedys zachwycalem sie Time after time, planeta malp czy Diuna. Ciagle ogladam z przyjemnoscia bo wiem ze te filmy stworzone na dana epoke byly super i szczytowe. Teraz niestety efekty specjalne to nie wszystko. Chce miec tez przyjemnosc z ogladania ciekawych pomyslow, scenariuszy, dotyczy to tez ekranizacji. No i tyle w temacie. No wlasnie, przyklad Raven czy Anonymous. To tez jest jakby nie patrzec adaptacja z zycia wziete a z jakim fajnym efektem i oryginalnymi pomyslami na realizacje. No dobra, koniec. Co by nie mowic, film moze sie podobac badz nie, ale nie wroze mu wielu sukcesow zwlaszcza kasowych.

dabram17

Czyli na Ravena będę musiała jeszcze poczekać ok ,ale apetyt mi rośnie...dzięki za info...
Lubie starą fantastykę i pisarzy których dzisiaj mało kto pamięta niekoniecznie oglądać ekranizacje czy też adaptacje,zdecydowanie wolę czytać.W sumie nie oglądam filmów dla efektów specjalnych oczekuję ciekawej fabuły i jak jest to jestem zadowolona.Ci starzy pisarze i ich pomysły pchnęły fantastykę do przodu o całe lata,zaś ci dzisiejsi są jednak jakby mniej pomysłowi i często mniej lub bardziej udanie odkurzają te stare pomysły. Dobrze że zdarzają się jeszcze takie które potrafią zaskakiwać jak te filmy co wymieniłeś....

szarit

Bardzo przepraszam, a co Verenem? To nie jest fantastyka naukowa? Nie dość, że za taką uznana, to bardzo wiele pomysłów stało się rzeczywistością, oczywiście w nieco innej formie, ale zawsze. Piszesz, że w 1912 nie było s-f a Julisz Verne pisał o podróży na księżyc w 1865 roku. Jak dla mnie to chyba ewidentne s-f.

Lou_Cyphre

Za WIKI:
Tradycje literatury fantastycznonaukowej sięgają początków XIX w. (Frankenstein Mary Shelley), choć jej prawdziwy początek przypada raczej na lata 60. XIX w. i związany jest z rozwojem zarówno powieści przygodowej, jak i techniki – tu najważniejszym autorem jest Jules Verne: Pięć tygodni w balonie (1863), Podróż do wnętrza Ziemi (1864). Dzieje w zasadzie już XX-wieczne otwiera H. G. Wells z Wehikułem czasu (1895) i Wyspą doktora Moreau (1896).

Lou_Cyphre

Bo dzisiaj takie są tradycje literackie,to wtedy zaczęto tworzyć fantastykę na szerszą skalę. Ale wg.współczesnego nazewnictwa dziś widzi się,i rozróżnia gatunki fantastyki i podział na nie Tylko że wtedy nikt tego tak nie nazywał to zazwyczaj po śmierci różnych pisarzy zaczęto twierdzić że stworzyli nowy gatunek literacki.Ale wiki ci tego nie powie wymieni za to wszystkie korzenia np.korzeniami fantastki czy może raczej fantasy są mitologie i co nie mam racji?mam bo wiele dzieł fantasy powstało własnie z wzorca jaki są mitologie różnych przedchrześcijańskich kultur ,ale wiki tego nie napisze bo jest niestety ale zbyt często wybiórcza.

szarit

Pomijając podziały i nazewnictwo i wiki (wkleiłem, żeby mieć cytat w sumie i nie produkować się), to chyba zgodzimy się, że twórczość Verne'a mieści się w ramach tego, co dzisiaj nazwalibyśmy s-f oczywiście widzianym z perspektywy człowieka schyłku dziewiętnastego wieku? Dla mnie fantastyką naukową są androidy zastępujące ludzi w pracy, dla Verne'a była to podróż na księżyc czy okręt podwodny. Nie zmienia to jednak faktu, że pisał o rzeczach w jego pojęciu możliwych do osiągnięcia tylko potrzebujących większego rozwoju nauki i techniki. Jak dla mnie fantastyka naukowa w najczystszym wydaniu.
Oczywiście każdy ma prawo do własnego zdania i nie mam zamiaru nikogo zmuszać do mojego, na tym więc kończę spór.

Lou_Cyphre

Oczywiście że dzisiaj to jest fantastyka naukowa tylko że wtedy nikt nie używał tej terminologii.i o to się rozbija o nazewnictwo: sf czy fantasy lub horror powstały później niż twórczość J.Verne czy innych pisarzy z przełomu wieków choć faktycznie były w literaturze dużo wcześniej (Frankenstein Mary Shelly 1 podobno horror)zwróć też uwagę ze pisarze w tamtych czasach często mieszali watki sf z fantasy i jak takie coś nazwać?zwyczajnie fantastyka ,znany nam dzisiaj podział specjalistyczny powstał po 2 wojnie światowej i to się rozchodzi...

ocenił(a) film na 7
Lou_Cyphre

Dobrze że oprócz założyciela tematu są tu ludzie którzy znają się na rzeczy. Jeśli nie czytaliście to polecam wydaną kiedyś w Polsce antologię "Droga do SF" (w sumie 5 tomów), która szczegółowo zajmuje się tym, co już od czasów najdawniejszych (tom pierwszy "Od Gilgamesza do Wellsa" można nazwać fantastyką. A sam John Carter pojawia się (o ile pamiętam) w tomie drugim.

neposz_2

Masz rację, w dodatku w filmie znalazłam podczas oglądania błąd. Gra aktorki faktycznie najlepsza nie była, ale ona miała tam byc tylko fajną lalą, nagrodą dla dżonnego. Ogólnie tak jak efekty fajne byly, tak nie do końca z realizacją wszystko się udało. przychylam się do tematowej krytyki. bardzo sięp rzychylam. film może byc, tak 6-7/10 to ocena całkiem dobra.

ocenił(a) film na 5
neposz_2

Co do "pani profesor" to możesz mieć pretensje co najwyżej do polskich tłumaczy. W wersji angielskiej jest "Ma'am", skrót od madam(e), używane z grzeczności, jak "sir".

ocenił(a) film na 5
neposz_2

Miałam duże oczekiwania po tym filmie, a przynajmniej chciałam wierzyć w to, że film za ok. 300 amerykańskich baniek wywrze na mnie wrażenie. Tymczasem rozczarowałam się. Dla mnie film wyszedł "taki sobie". Wszystko w nim było właśnie "takie sobie". A przy tak gigantycznej produkcji po seansie powinnam wyjść i powiedzieć "Wow!", a tylko westchnęłam z rozczarowania.
Przy całej sympatii dla autora powieści oceniam to, co zobaczyłam na ekranie, porównując z tym, co już kino wcześniej mi zaproponowało. Niestety Edgar Rice Burroughs miał tego pecha, a raczej jego proza, że choć napisana na początku XX wieku, dopiero teraz trafiła na duży ekran.
Do tego para Kitsch - Collins w ogóle mnie do siebie nie przekonała, więc nie było też żadnego chwycenia mnie jako widza za serce. Choć Kitsch to całkiem uroczy facet, z fajnie brzmiącym głosem i ładną buzią, jest średniej klasy aktorem, który nie jest w stanie udźwignąć roli takiego "B"ohatera, którego zadaniem na ekranie jest porwać w swoją przygodę tłumy.
Wg mnie tak wielka produkcja, która oczywiście nastawiona jest na rozrywkę, i powinna nią być (i to na najwyższym poziomie), nie spełniła swojego zdania, przynajmniej dla mnie. Film oceniam na 5/10.

ocenił(a) film na 5
neposz_2

Zgadzam się z Twoją opinią w stu procentach. Wielki banał. Jedyny plus to grafika, kilka efektów.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones