Przy okazji niedawnej premiery drugiej części warto przypomnieć sobie, jak Johnny English po raz pierwszy musiał dać z siebie wszystko w obronie Zjednoczonego Królestwa. Gdy widziało się film parę razy już nie robi takiego wrażenia, tym niemniej nadal pozostają zabawne momenty, ze sceną koronacji na czele. Atkinson ma niestety rolę podobną do jego najsłynniejszej kreacji więc pełni umiejętności aktorskich nie pokazuje, ale mimo to nie można powiedzieć o nim złego słowa, tak samo jak o demonicznym Francuziku Malkovichu, z tym rozbrajającym akcentem... Jeśli się oglądało to się rozumie, jak nie to jestem pewien, że prędzej czy później i tak się obejrzy, dość często powtarzany jest w telewizji.