Dosyć dziwny film. Zombie umiejscowione w komunistycznym kraju? Poza tym jest to bardziej komedia niż horror. Krwawych scen trochę było, ale nie były one za specjalnie ostre. W wielu momentach efekty specjalne takie jak tryskająca krew czy wybuchy były zrobione komputerowo. W innych momentach gdzie np. uderzali różnymi narzędziami w głowy zombie - nie było w ogóle żadnej krwi. Nie podoba mi się takie coś... No i cały ten wątek umieszczony na Kubie, te hasła polityczne i inne rozmowy na temat ustroju komunistycznego, kapitalistycznego i inne odniesienia. Niepotrzebna ta dorabiana ideologia do filmu, który przecież powinien być horrorem. Sam humor w tym filmie też dosyć specyficzny i nie śmieszył mnie. Postacie też dziwne. Główni bohaterowie nawet OK, ale reszta pobocznych postaci to jakieś dziwolągi - jakiś transwestyta, jakiś paker, który bał się krwi, albo ten Amerykanin, którego grał chyba jakiś Kubańczyk albo Hiszpan - bo mówił po angielsku ale z tak niewyraźnym akcentem, że trudno było go zrozumieć. Kurde, czy nie mogli do tego filmu zatrudnić jakiegoś prawdziwego Amerykanina? o.O
Całość oceniam na 3/10. Film ma jedną zaletę - możemy chociaż zobaczyć jak współcześnie wygląda ten kraj, który niszczeje przez ohydny socjalizm.