Jest jeden szczegół fabuły, który uważam za wyjątkowo pominięty w tym filmie. Chodzi mi tutaj o wątek Maisie, a konkretniej scenę, w której dowiadujemy się, że jest ona klonem stworzonym na podobieństwo swojej... "mamy"? Owen i Claire nie powiedzieli na ten temat ani słowa, a jedyny moment, w którym dziewczynka w jakikolwiek sposób przypomina widzom o jej pochodzeniu jest scena uwolnienia dinozaurów. Mówi tam coś w rodzaju: "One mają prawo żyć. Tak jak ja". I koniec. Może wymagam zbyt wiele, ale oczekiwałam rozszerzenia tego wątku.
Mnie się wydaje, że będzie ten wątek rozszerzony w kolejnej części, Jurassic World: Dominion za rok lub dwa. Na razie produkcja jest z oczywistych przyczyn wstrzymana. A występ dziewczynki grającej Maisie jest w tym filmie potwierdzony.
Mam nadzieję, że tak się stanie! Sam pomysł na plot twist był według mnie interesujący, jednak (tak jak wcześniej pisałam) za mało rozwinięty w tym filmie.
No cóż, ciężko, by Claire i Owen się jakoś odnieśli do tej sprawy w sytuacji, gdy akcja biegnie na łeb na szyję pod koniec tego filmu i muszą się wszyscy w trójkę ratować nawzajem. W każdym bądź razie mnie to nie przeszkadzało jakoś znacząco, gdyż po sposobie grania obojga aktorów widać, że są tym faktem również zszokowani i rozumieją powagę sytuacji. Pod koniec filmu nawet przygarniają Maisie i wspólnie jadą autem obserwując pterozaury na niebie i zdając sobie sprawę, że świat się teraz zmienia na ich oczach i dzięki nim.