Andreasa, głównego bohatera filmu, poznajemy w chwili, kiedy próbuje zakończyć swój żywot w mało oryginalny, choć niezbyt popularny sposób rzucając się pod pociąg. Zniechęcony, samotny przez chwilę przygląda się całującej się parze. Ich usta prawie w ogóle się od siebie nie odrywają, chciałoby się zatem rzec, że całują się namiętnie. Wystarczy jednak przyjrzeć bliżej, by stwierdzić, że o żadnym uczuciu, nie mówiąc już o namiętności, mowy w tym przypadku być nie może. Para wykonuje zapamiętane działanie - pary przecież się całują, prawda? - jest to jednak rutyna, która wywołuje w nich tyle samo pasji, co wyrzucanie śmieci. Dziwne miejsce na śmierć. Jak się jednak okazuje, jeszcze dziwniejsze do życia.
Andreas przybył do miasta znikąd. Dosłownie. Wysadzony ze zdezelowanego autobusu na środku pustkowia, dzięki przewodnikowi i komitetowi powitalnemu w jednej osobie dotarł do wspaniałego miejsca. Nic nie wiemy o tym, skąd się Andreas tam wziął, kim jest, jaka jest jego historia. Bardzo wątpliwe, by on sam to wiedział. W nowym miejscu natychmiast otrzymuje własne mieszkanie i pracę. Miasto jest cudowne, czyste i bezpieczne. Ludzie są uśmiechnięci, każde pragnienie zostaje zaspokojone. Nowa kochanka jest równie dostępna jak nowy wazon. Nie trzeba się nawet wysilać. Wszystko przychodzi bez wysiłku, najmniejszego. Raj, prawda?
Bohater szybko jednak uczy się, że cena pobytu w raju jest dość wysoka. Tą ceną są uczucia, namiętności, doznania zmysłowe. Pragniesz nowej wanny i to w sypialni? Nie ma sprawy! Dostaniesz od ręki! Spróbuj jednak zażyczyć sobie dania, które będzie miało smak i zapach. Spróbuj się zabić. Niewykonalne. Kto raz dostał się do raju, ten musi w nim tkwić. Siły porządkowe dopilnują, by trupy zbyt długo nie szpeciły wypucowanych ulic. Delikwenta z połamanym karkiem i poharatanym ciałem szybko zajmują się wyspecjalizowane jednostki, dzięki czemu już po kilku godzinach jest on zupełnie jak nowy.
Ten raj szybko wychodzi nieszczęsnemu bohaterowi bokiem, spróbuje więc każdej metody, nawet tak ekstremalnej, jak samobójstwo, by uwolnić się o materialnego lecz bezdusznego wygodnictwa.
"Kłopotliwy człowiek" to znakomita czarna komedia, jaka powstać mogła tylko na Północy. Lien buduje świat niczym z reklamówek. Wszyscy ludzie uśmiechnięci, życzliwi, otoczeni najlepszym luksusem, na jaki ich tylko stać. Szczęście i porządek, których ludzie tak pragną, tutaj staje się totalitarnym systemem opresji. To połączenie "Roku 84" z "Pleasentville" z dużą dawką trafnego, czasem nieco makabrycznego humoru.
Słowem: świetny film. W pewnym momencie byłem pewien, że wystawię ocenę najwyższą. Jednak reżyser przesadził. Gdyby film zakończył na scenie z go-cardami, nie miałbym mu nic do zarzucenia. Mocna scena przedostatnia i cudowna, choć pesymistyczna pointa. Niestety Lien ciągnął opowieść dalej. Ostatni rozdział jest interesujący, ale jednak nie utrzymuje poziomu części wcześniejszej. Mimo to podtrzymuje to, co napisałem wcześniej - to świetne kino. Warte obejrzenia.
scena w metrze faktycznie masakryczna - sporo osob wychodzilo (sam bliski bylem wyjscia) Mimo to smialo film polecam, szczegolnie na chlodno daje do myslenia !
Jestem świeżo po obejrzeniu. Moje pierwsze wrażenie: ten film śmieje się. Śmieje z ludzi, świata i świata, w którym żyją ludzie. Także byłam bliska wystawienia najwyższej noty. Ale nie. To powinno skończyć się tak, jak się zaczęło. Niespodziewanie. Ale to film czarny,gorzki,zimny. Groteskowy. Piękne kino. Polecam.
zgodzę się z torne, jednak nie uznałbym tego nijakiego miejsca jako raj, tylko jego przeciwieństwo - piekło...
podobnie jak wielu z Was, nie podoba mi się zakończenie... może dlatego, że go nie zrozumiałem... ?
Kocham takie kino, zimne i doskonałe formalnie.
Przeciwnie do bobi99 ostatnia scena bardzo mi się podobała, zgrabnie domyka całą historię.
Odczytuję ją tak: oferujemy Ci łatwe życie, ciągłą opiekę facetów w szarym, kiepski seks na żądanie, kawę bez smaku, życie bez uczuć - będziesz bezpieczny. Chcesz czuć? Poczujesz zimno i zginiesz w pustce. Totalitaryzm dobrobytu, "złota klatka". Co wybieracie?
Podpisuję się - zwłaszcza pod pierwszym zdaniem. I podobnie jak Ty uważam, ze ostatnia scena bardzo dobrze zanyka cały film. To kolejny film skandynawski, który zapisuje sobie jako jeden z ulubionych..
Początkowa scena w metrze, od razu nasuwa myśl iż bohater trafia do nieba...przynajmniej tak się na początku wydaje. Później świat ten okazuje się być dla niego piekłem. A w którym momencie bohater dostaje impuls by to wszystko zmienić? Gdy załamuje go brak uczucia, miłości w tym "doskonałym" świecie. A jak wszyscy wiemy, właśnie to uczucie jest najważniejsze...jest motorem wszystkiego... wydaje mi się że bohater na wiele sztucznych zachowań byłby gotów się zgodzić w otoczeniu...ale nie na sztuczność w miłości.
Trochę dziwne wydaje się przybycie autobusem na pustkowie... jak domyślamy się na końcu bohater też trafia na jakieś pustkowie... więc dlaczego tam w tym cudownym świecie nie było to jakieś uroczyste, wesołe przywitanie ???
A gdyby wszystko było kolorowe i słodkie w tym filmie ? To czy nadal mielibyśmy aż tak silne uczucie że sami chcielibyśmy się stamtąd wydostać?
Czy raczej uznalibyśmy że jednak można by się do tego wszystkiego przyzwyczaić ?
I chyba właśnie dlatego, by doprowadzić nas dokładnie do określonego uczucia (morału?), reżyser posłużył się szarością, ciszą, nudą dnia codziennego...mocny kontrast
Tekst "może pójdziemy na gokarty?" w tej sytuacji, po prostu mnie zabił ;) 8/10
Tak, całująca sie parka była dziwna, jedno i drugie tylko przebierało ustami i zmieniało pozycja, widać było sztuczność.
Gdy bohater przedostał sie do innego śiata przez dziure, widzieliśmy ten kontrast, taka "Babcina " kuchnia w pełni barw. A codzienność bohatera? - szarość. Zgadzam się z wami, kochanka, miłość - OK, żaden problem wszystko dostaniesz, na porządku dziennym, bez żadnych skandali czy komplikacji, wszędzie pustka, brak prawdziwych, wewnętrznych emocji... Szarość...
Torne, jesteś wspaniałym kinomaniakiem, mądrze piszesz i zgadzam się z twoimi słowami w różnych, innych tematach.
Zastanawia mnie brak dzieci w tym filmie.i ten moment z muzyka i ciastem,ze
co ludzie z "tamtego swiata" nie zauwazą dziury w scianie?A nawet jakby
były dzieci jezeli bylyby wychowywane w tym systemie to chyba nie byloby ,
problemu uczuciowego matki i dziecka. A dlaczego to nie jest mlode
spoleczenstwo skoro jest tak idealne? dlaczego sa starzy ludzie.
Jak to gdzie zawędrował???:)
Do szarej rzeczywistosci, gdzie nie jest zawsze milo i cudownie, ale za to jest milosc:)
a tak serio dworzec autobusowy na obrzezach Trondheim w snieżnej zawieruchy:P
optymistka (optymista?):)
to ja chyba jakaś wredna jestem, bo dla mnie to on wylądował w jakimś Nigdzie, biedak;)
Nie jestem tak pewna, czy miał szanse na powrót do tej miłej szarej rzeczywistości, nawet z zawieruchą;)
ale do rzeczywistosci beznamietnych pocalunkow z poczatku filmu, w ktorej Andreas wybral samobojstwo? calujaca sie niemalze mechanicznie para byla wlasciwie ostatecznym impulsem do tego kroku, jak gdyby w tym swiecie rowniez prawdziwa milosc byla niemozliwa.
Kiedy jedzie autobusem w koncowce film, widzimy sceny z zona i jej nowym malzonkiem, kochanka, szefem grajacym w badmintona, i krzyk Anddreasa w zimnym trzesacym sie autobusie, wyrazajacym raczej tesknote i chec powrotu do ''piekla konsumpcjonizmu'' niz oderwanie sie od przyzwyczajen tego latwego pustego zycia.
chociaz nie zauwazylem ze pierwsza scena filmu to nie rzeczywistosc tylko juz ten nowy swiat,
myslalem ze Andreas ginie na poczatku i trafia w zaswiaty, dlatego cos mi tu nie pasowalo:)
Czy tak zjadliwa satyra może się podobać - przypomnij sobie co czułeś jak się dowiedziałeś że nie ma świętego Mikołaja :),
kiedy zdajesz sobie sprawę że twoje cele i problemy to tylko zaprogramowane zachowania kukiełki, to nie jest miłe..
alternatywą jest tylko nicość
dołujące przesłanie i niestety prawdziwe...
10/10 dla Norwegów
czy ktoś wie jak można zdobyć ten film? sam go widziałem w kinie, poleciłem znajomym ale nigdzie go nie można kupic lub wypożyczyć..
czy ktoś wie jak można zdobyć ten film? sam go widziałem w kinie, poleciłem znajomym ale nigdzie go nie można kupic lub wypożyczyć..
Porównanie świata w którym znalazł się Andreas do raju jest moim zdaniem troche na wyrost. Choć film rzeczywiście może takie skojarzenie budzić.
Dla mnie to raczej pastiż na komformizm, kult luksusu, reklam i kierunek w jakim świat nieuchronnie zmierza (?). Główny bohater trafia do miasta w którym rządzi społeczność (określenie troche na wyrost) skrajnie konsumpcyjna i hedonistyczna. Postacie nie wydają się być ludźmi, nie mają charakteru, a pogądy wymieniają wyłącznie na temat mebli. Taki świat szybko eliminuje jednostki które nie chcą się przystosować, które pozostały ludźmi. Pięknym symbolem jest dziura w ścianie, z której dociera to co dla człowieka stanowiło zawsze ogromną wartość: piękna muzyka, zapach i szum fal. Ja nie mogłem oderwać od ekranu wzroku, tym samym nie rozumiem zarzutu nudy. Piękne sceny, jak słusznie torne zauważył, jakby wycięte z reklamówek. Wszechobecna cisza 'robi' niesamowity klimat.
Jak interpretować koniec? Moim zdaniem Andreas trafia na odludzie, bo nie umiał się znaleźć w społeczności. A wkupienie się do niej oznacza pasmo kompromisów. I to właśnie taki 'wygląd' świata może być jarzmem ciągłych kompromisów, zakładania masek, redukowania konfliktów i kontrastów.
Wizja pewnie przesadzona, ale bardzo ciekawa. Właściwie bez zarzutów. Świetny film.
P.S. co do owego 'raju' o którym piszecie to jedna sprawa, że byłaby to wizja bardzo niesprawiedliwa i bardzo stereotypowa, a druga, że koleś który spadł (a raczej skoczył) na ogrodzenie się zabił. Brak konsekwencji?
To co dla jednego będzie rajem drugi odbierze jako udrękę. Myślę, że Andreas po swojej śmierci trafił do nieba. Kobieta mówiąca do niego przez szybę w samochodzie wypowiada mniej więcej taka kwestię: "to naprawdę wspaniałe miasto, większość jest tutaj na prawdę szczęśliwa, jesteśmy z tego bardzo dumni". Większości ludzi niestety niewiele potrzeba do szczęścia, wystarczy jego iluzja i to był taki stereotypowy raj. Andreasowi to nie wystarczało więc w końcowej scenie trafił do swojej wersji nieba, świata który nie jest idealny (stąd wstrętna pogoda / zawierucha śnieżna, uciążliwa podróż) ale też świata, który daje szanse na jakiekolwiek emocje i uczucia.
Zapach ciasta był kluczem. :P Zauważyliście, że w tym mieście nie ma ani jednego dziecka ?