Szkoda tylko, że nie podano faktycznej przyczyny tragedii..., a było nią pęknięcie rurki indukcyjnej. W
efekcie licznik wskazywał zawyżoną temperaturę reaktora - awarii uległ tylko przyrząd pomiarowy, w
skutek niedbałości stoczniowca wykonującego spawy jak później wykazało śledztwo. Trochę kapło na wspomnianą rurkę,
pojawiła się mikromilimetrowa szczelina, która z czasem się powiększyła. Tak więc z reaktorem
wszystko było ok, a ci ludzi poświęcili się na darmo...
I 'błędne wskazania temperatury' spowodowały spadek ciśnienia w prawym reaktorze i gwałtowny oraz ciągły wzrost promieniowania w szóstym przedziale? A po podłączeniu improwizowanego obiegu chłodniczego ów feralny wskaźnik zaczął - z sobie tylko znanych powodów - znowu prawidłowo funkcjonować? Że już nie zapytam, dlaczego Rosjanie wymontowali po powrocie K-19 do Poliarnego 'sprawny' reaktor i zatopili go w Morzu Karskim. Rozumiem, że dla autora tej odkrywczej hipotezy ujawnione rosyjskie dokumenty ze śledztwa w tej sprawie, jasno wskazujące jako przyczynę niezachowywanie wymaganych standardów podczas prac spawalniczych (konkretnie: spawanie bez okryć azbestowych), są niewiarygodne.
Gratuluję źródła rzetelnej wiedzy historycznej. "Uważam Rze" - warto zapamiętać...
Dzieki za post, zaczalem wlasnie czytac na ten temat. Czlowiek nie jest i nigdy nie bedzie doskonaly niestety i takie sytuacje beda sie zdarzac. Szkoda tylko tych mlodych chlopakow, ktorzy zgineli niepotrzebnie w strasznych mekach.