W chwili gdy awarie podwodnych okretów atomowych (głównie po stronie rosyjskiej ale nie tylko) zdarzają się, jak na mój gust, za często, albo lepiej mówi się o nich teraz otwarcie, film K-19 i opisana tam prawdziwa tragedia rosyjskich marynarzy ( z tego co widziałem końcowe sekwencje filmu są chyba naprawdę kręcone na cmentarzu gdzie ci bohaterscy ludzie zostali pochowani) nabierają innego wydźwięku. Szczególnie w odniesieniu do tragedii "Kurska", którego załoga nie miała tyle szczęscia ile załoga K-19. Film prawdziwy i o ile jego przesłaniem było ukazanie prawdy oraz oddanie hołdu ludziom którzy zginęli ratując innych godny uwagi i głębszego zastanowienia nad treścią przesłania jakie zawiera. Nigdy więcej wyścigu zbrojeń i zagrożenia wojną atomową.