Miłośnikiem serii "Kac Vegas" nie jestem, głównie przez seans z częścią pierwszą - dla mnie bardzo marny i przewidywalny film. No, ale miałem wolną sobotę, nic ciekawego nie puszczali w telewizji, to postanowiłem zapoznać się z "Kac Vegas w Bangkoku" - akurat teraz było na odwrót, bo film nawet się podobał mi, był dość ciekawy, a i kabała w jaką wpakowała się sfora była nie mała. Ciekawiło mnie, jak wyjdą z opresji, czy znajdą Teddy'ego i czy Stu się ożeni. Można było się nawet pośmiać, chociaż w kilku miejscach było przegięcie - tą tajską laskę z pisiorem mogli nam darować. Kolejnym absurdalnym elementem była utrata palca przez Teddy'ego - nikt sobie z tego nic nie robi, nawet ojciec. Zdaje się, że Teddy miał być muzykiem i podejrzewam, że utrata palca przeszkodzi mu w tym. Z rzeczy, które nie podobały mi się, to niektóre piosenki w tle i te charakterystyczne dla nowych komedii i horrorów "przyśpieszenia" . W ogóle czemu kiedy Alan medytuje i przypomina mu się wcześniejsza noc to w tych jego flashbackach są dziećmi? Podsumowując - film można obejrzeć bezboleśnie, potrafi wciągnąć, ale nie uniknięto potknięć. No i jednak są lepsze komedie ;). Oceniam na jakieś 5,5, chociaż waham się, czy by na 6 nie podciągnąć.

A teraz sprawa druga - TVN jak zwykle dał dupy pod względem wykonania wersji. Film miał kategorię wiekową - dozwolone od lat 16, ale na ekranie pokazana jest nawet kuśka, ale wszystkie wulgaryzmy są wyłagodzone, często to wypada kretyńsko po prostu i bywa, że sens wypowiedzi jest zmieniony.